Jak mogłaś to zrobić za moimi plecami? Historia o zdradzie, rodzinie i przebaczeniu
– Jak mogłaś to zrobić za moimi plecami?! – wrzasnęłam, czując jak łzy pieką mnie pod powiekami. Stałam w kuchni mojej matki, zaciśnięte pięści drżały mi od gniewu. Moja młodsza siostra, Agata, patrzyła na mnie z mieszaniną strachu i uporu. W powietrzu wisiał zapach świeżo parzonej kawy i… zdrady.
To był zwykły piątkowy wieczór, a jednak wszystko się zmieniło. Mama siedziała przy stole, blada jak ściana, ściskając w dłoniach kubek z herbatą. Ojciec nerwowo chodził po kuchni, co chwilę zerkając na nas spod krzaczastych brwi. Wszyscy wiedzieliśmy, że ten moment kiedyś nadejdzie, ale nikt nie był gotowy.
– Nie rozumiesz, Ola… – zaczęła Agata cicho. – Ja nie chciałam… To wszystko przez niego!
– Przez Michała?! – przerwałam jej ostro. – Przez mojego narzeczonego?!
Mama jęknęła cicho, a ojciec zatrzymał się przy oknie. Przez chwilę słychać było tylko tykanie zegara i szum samochodów za oknem. Próbowałam złapać oddech, ale czułam się jakbym tonęła.
– To nie tak… – Agata spuściła głowę. – On… on przyszedł do mnie po kłótni z tobą. Był pijany. Powiedział, że go nie rozumiesz, że jesteś zimna…
– I co? – syknęłam. – I postanowiłaś go pocieszyć? W moim łóżku?
Agata rozpłakała się na dobre. Mama podniosła się z krzesła i objęła ją ramieniem, ale ja tylko poczułam jeszcze większą wściekłość. Jak mogła ją bronić? Jak mogła bronić kogoś, kto zniszczył mi życie?
Ojciec próbował coś powiedzieć, ale tylko pokręcił głową i wyszedł na balkon. Zawsze uciekał od trudnych rozmów.
Wróciłam myślami do tamtego dnia sprzed tygodnia, kiedy wróciłam wcześniej z pracy i zobaczyłam ich razem. Najpierw myślałam, że to jakiś koszmarny żart. Michał próbował się tłumaczyć, że to był „moment słabości”, że „nic nie znaczyło”. Ale widziałam ich spojrzenia – nie dało się tego wymazać.
Od tamtej pory nie spałam po nocach. W pracy byłam cieniem samej siebie. Znajomi pytali, czy wszystko w porządku, a ja tylko udawałam uśmiech. Najgorsze było jednak to, że matka kazała mi „zrozumieć Agatę”. Bo jest młodsza, bo zawsze była słabsza psychicznie, bo „nie chciała źle”.
– Ola… – mama zaczęła ostrożnie. – To rodzina. Musicie sobie wybaczyć.
– Rodzina?! – wybuchnęłam. – Rodzina nie wbija noża w plecy! Rodzina nie sypia z narzeczonym siostry!
Agata szlochała coraz głośniej. Przez chwilę miałam ochotę ją przytulić – przecież to moja siostra, wychowałyśmy się razem w tym samym pokoju, dzieliłyśmy zabawki i sekrety. Ale potem przypomniałam sobie jej spojrzenie tamtego dnia: trochę winne, ale bardziej… triumfujące?
Wyszłam z kuchni trzaskając drzwiami i pobiegłam do swojego starego pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam przeglądać stare zdjęcia: ja i Agata na wakacjach nad Bałtykiem, obie ubrane w te same sukienki; ja na studniówce z Michałem; cała rodzina przy stole wigilijnym.
Nagle usłyszałam ciche pukanie.
– Ola… mogę wejść?
To był ojciec. Usiadł obok mnie ciężko wzdychając.
– Wiem, że ci ciężko – powiedział cicho. – Ale życie nie jest czarno-białe. Ludzie popełniają błędy.
– Tato… ona mnie zdradziła. Ona i Michał…
Ojciec spojrzał mi prosto w oczy:
– A może powinnaś zapytać siebie: czy naprawdę byłaś szczęśliwa z Michałem? Czy to nie był tylko wygodny układ?
Zamurowało mnie. Przez chwilę chciałam zaprzeczyć, ale potem przypomniałam sobie wszystkie kłótnie z Michałem o drobiazgi: o to, że za dużo pracuję; o to, że nie chcę jeszcze dzieci; o to, że nie podoba mi się jego matka.
Może ojciec miał rację?
Następnego dnia spakowałam kilka rzeczy i wróciłam do swojego mieszkania w Warszawie. Przez kilka tygodni nie odbierałam telefonów od matki ani Agaty. Michał próbował się ze mną kontaktować przez wspólnych znajomych, ale byłam nieugięta.
W pracy rzuciłam się w wir obowiązków. Zaczęłam biegać wieczorami po parku Skaryszewskim, żeby wybiegać złość i żal. Czasem płakałam podczas biegu tak mocno, że musiałam się zatrzymać na ławce.
Po miesiącu zadzwoniła babcia.
– Oluńka… wiem, że ci ciężko. Ale pamiętaj: rodzina to rodzina. Możesz być na nich zła całe życie albo spróbować im wybaczyć i żyć dalej.
Babcia zawsze była dla mnie autorytetem. Pamiętam jej opowieści o wojnie, o tym jak jej brat wyjechał do Ameryki i nigdy już nie wrócił – bo pokłócili się o kawałek ziemi pod Lublinem.
Zadzwoniłam do Agaty po raz pierwszy od tamtej awantury.
– Czego chcesz? – zapytałam chłodno.
– Przepraszam… – wyszeptała przez łzy. – Nie wiem jak mam żyć ze sobą po tym wszystkim… Michał mnie zostawił zaraz po wszystkim. Powiedział, że kocha tylko ciebie…
Poczułam satysfakcję i żal jednocześnie.
– To dobrze – powiedziałam twardo. – Może następnym razem pomyślisz zanim coś zrobisz.
Przez kolejne miesiące nasze relacje były chłodne jak lód na Wiśle zimą. Spotykałyśmy się tylko na rodzinnych uroczystościach: imieniny mamy, urodziny babci… Rozmawiałyśmy zdawkowo o pogodzie i pracy.
W końcu przyszły święta Bożego Narodzenia. Siedziałyśmy przy stole wigilijnym razem z całą rodziną: mama udawała radosną gospodynię, ojciec żartował o polityce, babcia opowiadała stare anegdoty z czasów PRL-u. Agata siedziała naprzeciwko mnie i unikała mojego wzroku.
W pewnym momencie babcia poprosiła nas obie do kuchni pod pretekstem pomocy przy barszczu.
– Dziewczyny… życie jest za krótkie na nienawiść – powiedziała cicho. – Ja już swoje przeżyłam i wiem jedno: rodzina to największy skarb. Możecie się kłócić do końca świata albo spróbować sobie wybaczyć.
Spojrzałyśmy na siebie z Agatą długo i ciężko.
– Przepraszam cię jeszcze raz – wyszeptała drżącym głosem.
Nie odpowiedziałam od razu. W głowie miałam tysiące wspomnień: wspólne zabawy w dzieciństwie, pierwsze miłości, sekrety szeptane pod kołdrą…
– Spróbuję ci wybaczyć – powiedziałam w końcu cicho. – Ale nigdy już nie będziemy takie jak dawniej.
Agata rozpłakała się ze szczęścia i rzuciła mi się na szyję.
Od tamtej pory minęły dwa lata. Nasza relacja jest inna: bardziej ostrożna, mniej beztroska. Ale nauczyłyśmy się rozmawiać szczerze o swoich uczuciach i granicach.
Czasem zastanawiam się: czy można naprawdę wybaczyć zdradę? Czy da się odbudować zaufanie po czymś takim? A może najważniejsze jest to, żeby nauczyć się żyć ze swoimi ranami i nie pozwolić im rządzić naszym życiem?
A Wy? Czy potrafilibyście wybaczyć komuś taką zdradę? Czy rodzina zawsze zasługuje na drugą szansę?