Co ty robisz na moim laptopie? – Historia o zaufaniu, zdradzie i sile samotnej matki

– Co ty robisz na moim laptopie?! – krzyknęłam, widząc jak Paweł siedzi przy moim biurku, z oczami wbitymi w ekran. Jego palce drżały na klawiaturze, a twarz miał wykrzywioną w grymasie, którego nigdy wcześniej u niego nie widziałam.

– To ja powinienem zapytać – syknął, nie odrywając wzroku od monitora. – Co ty przede mną ukrywasz, Magda?

Serce waliło mi jak oszalałe. W jednej sekundzie cała moja codzienność – praca w szkole, opieka nad synem, wieczorne kolacje przy kuchennym stole – zamieniła się w pole minowe. Wiedziałam, że Paweł jest zazdrosny, ale nigdy nie spodziewałam się, że posunie się do grzebania w moich prywatnych rzeczach.

– Oddaj mi komputer! – próbowałam wyrwać mu laptopa z rąk, ale był silniejszy. – To moje życie, moje sprawy!

– Twoje życie? – zaśmiał się gorzko. – A ja? Ja się nie liczę? Może powinnam sprawdzić twoje wiadomości z tym twoim kolegą z pracy? Z tym całym Bartkiem?

Zamarłam. Bartek był tylko kolegą, nauczycielem matematyki. Rozmawialiśmy czasem o uczniach, czasem o życiu. Ale Paweł zawsze widział w nim zagrożenie.

– Przeczytałeś moje wiadomości? – zapytałam cicho, czując jak łzy napływają mi do oczu.

– Oczywiście. I wiesz co? Może nie piszecie sobie miłosnych listów, ale wystarczy mi to, co zobaczyłem. – Wstał gwałtownie i rzucił laptopem na łóżko. – Mam dość twojego kłamstwa!

Wybiegł z mieszkania trzaskając drzwiami tak mocno, że aż zatrzęsły się szyby. Stałam przez chwilę nieruchomo, próbując złapać oddech. W pokoju obok spał nasz sześcioletni syn, Kuba. Nie chciałam go budzić. Nie chciałam, żeby widział mnie taką – roztrzęsioną i bezradną.

Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Przez głowę przelatywały mi obrazy z ostatnich miesięcy: Paweł coraz częściej wracał późno z pracy, coraz częściej był rozdrażniony. Czasem znikał na całe noce, tłumacząc się spotkaniami służbowymi. Ale to ja byłam tą podejrzaną.

Następnego dnia rano Paweł wrócił. Pachniał alkoholem i papierosami.

– Musimy porozmawiać – powiedział szorstko.

– O czym? O twojej obsesji czy o tym, że nie potrafisz mi zaufać?

– O tym, że nie chcę być dłużej oszukiwany! – krzyknął tak głośno, że Kuba wybiegł z pokoju i wtulił się we mnie ze strachem.

– Przestańcie się kłócić! – płakał mój synek. – Nie chcę, żebyście się rozstali…

Paweł spojrzał na niego i przez chwilę zobaczyłam w jego oczach cień dawnej czułości. Ale zaraz potem odwrócił wzrok.

– Zostanę u matki – rzucił i wyszedł bez słowa pożegnania.

Zostałam sama z Kubą. Próbowałam być silna, ale wieczorami płakałam do poduszki. Moja mama dzwoniła codziennie:

– Magda, musisz być twarda. Dla dziecka. Nie możesz pozwolić mu wrócić, jeśli nie przeprosi i nie zmieni swojego zachowania.

Ale ja wciąż miałam nadzieję. Wierzyłam, że Paweł się opamięta. Że wróci taki jak dawniej.

Tymczasem zaczęły się plotki. Sąsiadka z naprzeciwka zagadywała mnie na klatce:

– Pani Magdo, wszystko w porządku? Bo wie pani… Paweł był ostatnio widziany z jakąś kobietą w kawiarni na rynku…

Udawałam, że mnie to nie rusza. Ale bolało coraz bardziej.

Pewnego dnia Kuba wrócił ze szkoły smutny.

– Mamo… Tomek powiedział, że tata już nas nie kocha i ma nową rodzinę…

Zatkało mnie. Uklękłam przy nim i spojrzałam mu w oczy:

– Kuba, tata cię kocha. Po prostu czasem dorośli mają trudne sprawy do załatwienia. Ale zawsze będziemy rodziną.

Nie wiem czy uwierzył. Ja sama już nie wierzyłam w nic.

Minęły tygodnie. Paweł przysyłał pieniądze na syna, ale nie dzwonił, nie odwiedzał nas. W końcu dowiedziałam się od wspólnej znajomej, że zamieszkał z inną kobietą – Agatą, swoją koleżanką z pracy.

Wściekłość mieszała się we mnie z żalem i poczuciem winy. Czy to naprawdę moja wina? Czy mogłam coś zrobić inaczej?

Pewnego wieczoru zadzwoniła do mnie jego matka:

– Magda… Paweł mówił mi różne rzeczy o waszym rozstaniu. Ale ja wiem swoje. On zawsze miał trudny charakter… Chciałam ci tylko powiedzieć, że jeśli będziesz czegoś potrzebować dla Kuby – dzwoń do mnie.

Poczułam ulgę i wdzięczność. Przynajmniej ktoś ze strony Pawła nie obwiniał mnie o wszystko.

Zaczęłam układać życie na nowo. Znalazłam dodatkową pracę korepetytorki matematyki. Wieczorami pomagałam Kubie w lekcjach i starałam się być dla niego mamą i tatą jednocześnie.

Ale życie samotnej matki w Polsce to nie bajka. Urzędy, papierologia, wieczne pytania: „A gdzie tata?”, „Czy pani sobie radzi?”.

Najgorzej było w święta. W Wigilię Kuba zapytał:

– Mamo… czy tata przyjdzie?

Nie umiałam odpowiedzieć.

W styczniu Paweł pojawił się niespodziewanie pod naszym blokiem.

– Chcę zobaczyć Kubę – powiedział bez cienia skruchy.

Wpuściłam go tylko dlatego, że Kuba bardzo tęsknił za ojcem. Siedzieliśmy przy stole w milczeniu.

– Magda… Może byśmy spróbowali jeszcze raz? Dla dziecka…

Popatrzyłam na niego długo.

– Dla dziecka? A dla mnie? Dla nas?

Nie odpowiedział. Widziałam w jego oczach strach przed samotnością bardziej niż miłość do rodziny.

Odmówiłam. Po raz pierwszy poczułam się wolna.

Dziś mija rok od tamtej nocy z laptopem. Kuba śpi spokojnie w swoim pokoju. Ja siedzę przy biurku i piszę tę historię – dla siebie i dla innych kobiet takich jak ja.

Czy można jeszcze zaufać komuś po wszystkim? Czy samotność jest karą czy szansą na nowy początek? Może wy mi powiecie…