Cena zdrady: Jak kochanka zniszczyła rodzinę – historia Magdaleny z Wrocławia
Wszystko zaczęło się od krzyku. Nie mojego – mojej córki, Julki. Była środa, godzina 17:30, a ja właśnie wyciągałam z piekarnika zapiekankę ziemniaczaną, kiedy Julka wbiegła do kuchni z płaczem, trzymając w ręku mój telefon. – Mamo, ktoś dziwny dzwoni! – krzyczała, a jej policzki były czerwone od łez. Wzięłam od niej aparat i spojrzałam na ekran – nieznany numer. Odebrałam, nie spodziewając się niczego złego.
– Dzień dobry, czy rozmawiam z Magdaleną Nowak? – głos kobiety był spokojny, wręcz zbyt spokojny jak na sytuację, którą zaraz miała wywołać.
– Tak, słucham? – odpowiedziałam, czując już pierwsze ukłucie niepokoju.
– Nazywam się Patrycja. Chciałam tylko powiedzieć, że państwa mąż, pan Rafał Nowak, od dwóch lat jest ze mną. Myślę, że powinna pani wiedzieć.
Zamarłam. Przez chwilę nie mogłam wydobyć z siebie głosu. W tle słyszałam jeszcze dziecięcy płacz i dźwięk telewizora, ale wszystko wydawało się nagle bardzo odległe. – Co pani mówi? – wydusiłam w końcu.
– To nie jest żart. Spotykamy się regularnie. On mówił, że już dawno nie jesteście razem naprawdę. Że mieszka z panią tylko dla dzieci.
Nie pamiętam, jak skończyła się ta rozmowa. Wiem tylko, że Julka tuliła się do moich nóg, a ja patrzyłam na ścianę, jakby miała mi dać odpowiedź na pytanie: dlaczego?
Wieczorem Rafał wrócił do domu jak gdyby nigdy nic. Zawsze był mistrzem pozorów – uśmiechnięty ojciec, dobry mąż, człowiek sukcesu. Usiadł przy stole i zapytał: – Co na kolację?
Nie wytrzymałam. – Kto to jest Patrycja? – rzuciłam prosto z mostu.
Zbladł. Przez chwilę milczał, potem spuścił wzrok. – To nie tak… Magda, pozwól mi wyjaśnić…
– Wyjaśnić?! – krzyknęłam tak głośno, że dzieci schowały się za drzwiami. – Dwa lata mnie okłamywałeś! Dwa lata żyłam w kłamstwie!
Rafał próbował mnie objąć, ale odepchnęłam go z całej siły. – Wynoś się! – krzyknęłam przez łzy.
Tej nocy nie spałam ani minuty. Siedziałam na podłodze w kuchni, słuchając ciszy przerywanej tylko szlochem Julki i szeptami starszego syna Michała: „Mamo, nie płacz…”.
Następnego dnia Rafał zabrał swoje rzeczy i wyszedł. Zostawił mnie samą z dwójką dzieci i stertą rachunków do zapłacenia. Moja matka zadzwoniła wieczorem: – Magda, co się dzieje? Rafał do mnie dzwonił… mówił, że przesadzasz! Może powinnaś mu wybaczyć? Dzieci potrzebują ojca!
– Mamo, on mnie zdradzał! – wykrzyczałam przez telefon. – Jak możesz go bronić?
– Każdemu może się zdarzyć błąd… Nie rób z igły widły!
Poczułam się zdradzona podwójnie – przez męża i przez własną matkę. Przez kolejne tygodnie walczyłam o każdy dzień. Michał zamknął się w sobie, przestał rozmawiać nawet ze mną. Julka zaczęła moczyć się w nocy. W pracy ledwo trzymałam się na nogach – szefowa patrzyła na mnie z litością i coraz częściej dawała mi do zrozumienia, że powinnam „wziąć się w garść”.
Pewnego dnia spotkałam Patrycję pod szkołą dzieci. Stała oparta o samochód Rafała i paliła papierosa.
– Czego tu chcesz? – zapytałam przez zaciśnięte zęby.
– Chciałam ci powiedzieć w twarz: on już do ciebie nie wróci. Jest szczęśliwy ze mną.
– Naprawdę? To dlaczego dzwonisz do mnie zamiast być z nim?
Patrycja uśmiechnęła się kpiąco i odwróciła wzrok. – Może dlatego, że on ciągle mówi o waszych dzieciach… Może dlatego, że nie potrafi być szczęśliwy nawet ze mną.
Wróciłam do domu roztrzęsiona. Wieczorem Michał podszedł do mnie i powiedział: – Mamo, czy tata już nigdy nie wróci?
Przytuliłam go mocno. – Nie wiem, kochanie… Ale obiecuję ci jedno: zawsze będziemy razem.
Minęły miesiące pełne walki o alimenty i podział majątku. Rafał coraz rzadziej dzwonił do dzieci. Patrycja zaczęła wysyłać mi obraźliwe wiadomości na Facebooku: „Jesteś żałosna”, „On cię nigdy nie kochał”.
W końcu przyszło Boże Narodzenie. Siedzieliśmy przy stole tylko we trójkę – ja i dzieci. Michał patrzył w talerz, Julka bawiła się łyżką.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam Rafała – stał w progu z kwiatami i prezentami dla dzieci.
– Magda… Przepraszam. Popełniłem błąd. Patrycja mnie zostawiła… Zrozumiałem, co straciłem.
Popatrzyłam mu prosto w oczy i po raz pierwszy poczułam spokój.
– Rafał… Nie ma już dla ciebie miejsca w naszym domu.
Zamknęłam drzwi przed jego twarzą.
Dziś mija pięć lat od tamtej nocy. Michał kończy liceum z wyróżnieniem, Julka gra na skrzypcach i śmieje się coraz częściej. Ja nauczyłam się żyć sama – znalazłam nową pracę w bibliotece miejskiej we Wrocławiu i powoli odbudowałam swoje życie.
Czasem patrzę w lustro i pytam siebie: czy można naprawdę wybaczyć zdradę? Czy lepiej być samemu niż żyć w kłamstwie? A wy… co byście zrobili na moim miejscu?