Telefon z przeszłości, który wywrócił moje życie do góry nogami – historia, która mogła przydarzyć się każdemu z nas

– Tu Ewa, pamiętasz mnie? – jej głos drżał lekko, jakby bała się, że zaraz się rozłączę. Przez chwilę nie mogłam wydobyć z siebie słowa. W mojej głowie rozbrzmiewały echa dawnych rozmów, śmiechu na szkolnym korytarzu, a potem – tej jednej nocy, która wszystko zmieniła.

– Ewa… – wyszeptałam w końcu. – Co się stało?

– Musimy się spotkać. To ważne. Chodzi o… o tamto. O nas.

Serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Przez trzydzieści lat unikałam tej rozmowy. Zawsze powtarzałam sobie, że to już przeszłość, że nie warto rozdrapywać starych ran. Ale teraz, kiedy usłyszałam jej głos, poczułam, jakby ktoś otworzył drzwi do pokoju pełnego kurzu i zapomnienia.

Zgodziłam się spotkać. Umówiłyśmy się w małej kawiarni na Mokotowie. Przyszłam wcześniej, nerwowo mieszając kawę. Kiedy weszła, wyglądała zupełnie inaczej niż ją zapamiętałam – włosy krótkie, twarz zmęczona życiem, ale w oczach ten sam błysk.

– Dziękuję, że przyszłaś – zaczęła niepewnie. – Wiem, że to trudne.

– O co chodzi? – przerwałam jej, bo nie mogłam dłużej wytrzymać napięcia.

Ewa spuściła wzrok i przez chwilę milczała.

– Pamiętasz tamten wieczór po studniówce? – zapytała cicho.

Pamiętałam aż za dobrze. To wtedy pokłóciłyśmy się o Marka. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami od podstawówki, ale on pojawił się nagle i wszystko popsuł. Zakochałyśmy się w nim obie. On wybrał mnie. Ewa nie mogła mi tego wybaczyć. Wtedy padły słowa, których żałowałyśmy obie.

– Przepraszam – powiedziała nagle Ewa. – Przez te wszystkie lata nosiłam w sobie żal i złość. Ale jest coś jeszcze…

Zamarłam.

– Marek… on nie był wtedy ze mną tylko dlatego, że mnie wybrał. Ja… ja powiedziałam mu coś o tobie. Coś, czego nie powinnam była mówić.

Poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch.

– Co mu powiedziałaś?

– Że jesteś adoptowana. Że twoja matka cię nie chciała.

Zrobiło mi się ciemno przed oczami. To był sekret, o którym wiedziały tylko najbliższe osoby. Przez całe życie czułam się inna – moja mama była chłodna, ojciec wiecznie nieobecny. Ale nigdy nie miałam odwagi zapytać wprost.

– Skąd wiedziałaś?

– Podsłuchałam rozmowę twojej mamy z sąsiadką. Wiem, że to okropne… Ale wtedy byłam tak bardzo zazdrosna…

Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Przez tyle lat żyłam w przekonaniu, że Marek mnie zostawił, bo byłam niewystarczająca. Tymczasem on znał prawdę o mnie wcześniej niż ja sama.

Wyszłam z kawiarni bez słowa. Szłam ulicą jak we śnie. W głowie miałam mętlik: gniew na Ewę, żal do rodziców i do siebie samej za to, że nigdy nie miałam odwagi zapytać o swoją przeszłość.

Wieczorem zadzwoniłam do mamy.

– Musimy porozmawiać – powiedziałam stanowczo.

W jej głosie usłyszałam strach.

– O czym?

– O mnie. O tym, kim naprawdę jestem.

Cisza po drugiej stronie była długa i ciężka jak ołów.

– Wiedziałam, że kiedyś zapytasz – wyszeptała w końcu mama. – Tak, adoptowaliśmy cię z tatą. Byłaś maleńka… Twoja biologiczna mama była bardzo młoda i nie mogła cię zatrzymać.

Łzy same napłynęły mi do oczu.

– Dlaczego nigdy mi nie powiedzieliście?

– Chcieliśmy cię chronić…

Nie potrafiłam tego zrozumieć. Przez całe życie czułam się obca we własnym domu i teraz wiedziałam dlaczego.

Przez kolejne dni nie mogłam spać. W pracy byłam rozkojarzona, w domu wybuchałam płaczem bez powodu. Mój mąż Piotr próbował mnie wspierać, ale czułam się coraz bardziej samotna.

W końcu postanowiłam spotkać się z Ewą jeszcze raz.

– Dlaczego mi to powiedziałaś dopiero teraz? – zapytałam bez ogródek.

Ewa spojrzała na mnie ze łzami w oczach.

– Bo sama zostałam matką i wiem, jak bardzo można skrzywdzić dziecko milczeniem albo kłamstwem. Chciałam cię przeprosić i… może spróbować odzyskać naszą przyjaźń?

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Z jednej strony czułam ulgę, że prawda wyszła na jaw. Z drugiej – gniew i żal do wszystkich: do Ewy, do rodziców, do Marka…

Minęło kilka miesięcy zanim odważyłam się zadzwonić do mamy jeszcze raz i porozmawiać spokojnie o wszystkim. Zaczęłyśmy budować naszą relację od nowa – już bez tajemnic.

Z Ewą spotykamy się czasem na kawie. Nie jesteśmy już tak blisko jak kiedyś, ale nauczyłyśmy się rozmawiać szczerze.

Często zastanawiam się: ile jeszcze rodzinnych sekretów kryje się za zamkniętymi drzwiami naszych domów? Czy lepiej żyć w nieświadomości czy znać całą prawdę – nawet jeśli boli?