Przybrane Siostry – Dziennik Weroniki: Między Prawdą a Milczeniem
Schodziłam po schodach ruchomych w galerii handlowej, ściskając w dłoni telefon z kilkoma zdjęciami prezentów. W pracy padło na mnie – to ja miałam wybrać coś dla pani Grażyny, naszej głównej księgowej, która za kilka dni obchodziła jubileusz. Czułam się zmęczona, a światła galerii tylko potęgowały ból głowy. Chciałam jak najszybciej wyjść na zewnątrz, uciec od zgiełku i ludzi. Wtedy ją zobaczyłam – Natalię. Moja przyrodnia siostra.
Nie widziałyśmy się od miesięcy. Ostatni raz rozmawiałyśmy na pogrzebie mamy. Stała wtedy obok ojca, trzymając go za rękę, jakby to ona była jego córką, a nie ja. Teraz wyglądała na jeszcze bardziej pewną siebie – długie włosy spięte w wysoki kucyk, markowa kurtka, uśmiech na ustach. Rozmawiała z kimś przez telefon, śmiała się głośno. Przez chwilę miałam ochotę zawrócić, udawać, że jej nie widzę. Ale ona mnie zauważyła.
– Weronika! – zawołała, machając ręką. – Co tu robisz?
Zatrzymałam się niepewnie, czując jak serce zaczyna mi bić szybciej.
– Szukam prezentu dla koleżanki z pracy – odpowiedziałam chłodno.
Natalia podeszła bliżej, przyglądając mi się uważnie.
– Wyglądasz na zmęczoną. Wszystko w porządku?
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Od śmierci mamy wszystko się zmieniło. Ojciec szybko zamieszkał z nową partnerką – matką Natalii. Wprowadziły się do naszego mieszkania, a ja poczułam się jak intruz we własnym domu. Natalia była wszędzie – w moim pokoju, w kuchni, nawet w łazience zostawiała swoje kosmetyki. Ojciec powtarzał tylko: „Musicie się dogadać, jesteście teraz rodziną”. Ale ja nie chciałam nowej rodziny.
– Tak, wszystko okej – skłamałam.
Natalia uśmiechnęła się szeroko.
– Może pójdziemy na kawę? Dawno nie rozmawiałyśmy.
Chciałam odmówić, ale coś mnie powstrzymało. Może ciekawość? Może tęsknota za normalną rozmową? Skinęłam głową i poszłyśmy do kawiarni na rogu galerii.
Usiadłyśmy przy oknie. Natalia zamówiła latte z syropem waniliowym, ja czarną kawę bez cukru.
– Jak ci się mieszka z mamą? – zapytała nagle.
Zaskoczyło mnie to pytanie. Przez chwilę milczałam.
– Jest… inaczej – odpowiedziałam wymijająco.
Natalia westchnęła.
– Wiem, że to trudne. Dla mnie też nie jest łatwo. Mama ciągle mówi o tym, żebyśmy były jak siostry, ale…
Spojrzałam na nią uważnie. Po raz pierwszy zobaczyłam w jej oczach niepewność.
– Ale co?
Natalia spuściła wzrok.
– Czasem czuję się winna. Jakbyśmy zabrały ci dom. Twój tata jest dla mnie miły, ale wiem, że to nie to samo.
Poczułam nagłą falę gniewu i żalu.
– To nie jest twoja wina – powiedziałam cicho. – Po prostu… wszystko stało się za szybko. Mama jeszcze nie ostygła w grobie, a już musiałam dzielić pokój z kimś obcym.
Natalia milczała przez chwilę.
– Moja mama też była samotna przez długi czas. Myślałam, że jak zamieszkamy razem, będzie lepiej dla wszystkich…
Przerwał jej dźwięk telefonu. Spojrzała na ekran i szybko odebrała.
– Tak, mamo? Tak, jestem z Weroniką… Nie wiem, wrócę za godzinę… Tak…
Patrzyłam przez okno na ludzi spieszących się do domów. Zastanawiałam się, czy kiedykolwiek poczuję się znowu bezpiecznie we własnym życiu.
Po kawie poszłyśmy razem do wyjścia. Natalia zatrzymała mnie przy drzwiach.
– Weronika… jeśli kiedyś będziesz chciała pogadać… albo po prostu posiedzieć w ciszy… jestem obok.
Nie odpowiedziałam. Wyszłam na zimne powietrze i poczułam łzy pod powiekami.
Wróciłam do domu późno. Ojciec siedział w salonie z nową partnerką. Natalia była już w swoim pokoju. Przeszłam obok nich bez słowa i zamknęłam się w łazience. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam zmęczoną twarz dziewczyny, która nie wie, gdzie jest jej miejsce.
Wieczorem usłyszałam ciche pukanie do drzwi mojego pokoju. To była Natalia.
– Mogę wejść?
Skinęłam głową.
Usiadła na brzegu łóżka i przez chwilę milczała.
– Wiem, że mnie nie lubisz – zaczęła cicho. – Ale ja naprawdę chciałabym spróbować… być twoją siostrą. Nie musimy się kochać od razu. Ale może mogłybyśmy zacząć od rozmowy?
Patrzyłam na nią długo. Widziałam w jej oczach szczerość i strach przed odrzuceniem. Przypomniałam sobie mamę i jej słowa: „Rodzina to nie tylko krew”.
– Może kiedyś – odpowiedziałam szeptem.
Natalia uśmiechnęła się smutno i wyszła.
Leżałam potem długo w ciemności, słuchając odgłosów domu, który już nie był mój. Zastanawiałam się, czy można nauczyć się kochać kogoś obcego tylko dlatego, że los tak zdecydował. Czy rodzina to naprawdę wybór? Czy można wybaczyć ojcu pośpiech i sobie żal?
Może kiedyś znajdę odpowiedź… Ale czy wtedy będzie jeszcze komu ją powiedzieć?