Moja teściowa kocha tylko swoją córkę i wnuczkę – a mój syn dla niej nie istnieje. Czy rodzina powinna tak wyglądać?

– Mamo, czy mogłabyś dziś odebrać Antosia z przedszkola? – zapytałam, ściskając telefon w dłoni. W tle słyszałam śmiech mojej szwagierki, Magdy, i jej córki, Julki.

– Oj, kochanie, dziś nie dam rady. Jestem już umówiona z Magdą i Julką na kino, potem idziemy na lody – odpowiedziała teściowa, nawet nie próbując ukryć radości w głosie.

Zamarłam. To nie pierwszy raz. Odkąd urodził się Antoś, moja teściowa – pani Halina – zawsze znajdowała czas dla Magdy i jej córki. Dla mojego syna nigdy nie miała ani chwili. Zawsze była zmęczona, zajęta, miała coś ważniejszego do zrobienia. A przecież Antoś to jej wnuk tak samo jak Julka.

Pamiętam pierwszy raz, kiedy poczułam ten ukłucie zazdrości i żalu. Były urodziny Antosia. Zaprosiłam całą rodzinę. Halina przyszła spóźniona, z prezentem kupionym na szybko w osiedlowym sklepie. Przez cały czas rozmawiała tylko z Magdą i Julką, nawet nie spojrzała na mojego syna, który z niecierpliwością czekał na babcię. Po godzinie wyszła, tłumacząc się bólem głowy.

Wieczorem płakałam w łazience, żeby mąż nie widział. Czułam się upokorzona i bezsilna. Próbowałam zrozumieć – może Antoś jest za żywy? Może Halina nie lubi dzieci w tym wieku? Ale przecież z Julką spędzała całe popołudnia, zabierała ją na spacery, do kina, na lody. Zawsze miała dla niej czas i cierpliwość.

Zaczęłam rozmawiać o tym z mężem, Pawłem. Najpierw bagatelizował:

– Przesadzasz. Mama jest już starsza, może nie ma siły na dwójkę wnuków.

Ale kiedy po raz kolejny poprosiłam Halinę o pomoc – tym razem chciałam tylko, żeby została z Antosiem na dwie godziny, bo miałam ważną wizytę u lekarza – usłyszałam:

– Nie mogę, bo obiecałam Magdzie pomóc przy Julce.

Wtedy Paweł zobaczył to na własne oczy. Zrobiło mu się przykro. Zaczął unikać spotkań rodzinnych. W domu atmosfera gęstniała z każdym tygodniem.

Najgorsze były święta. Wszyscy przy jednym stole, a Halina rozpływała się nad Julką:

– Jaka ty jesteś mądra! Jak pięknie rysujesz! Chodź do babci na kolanka!

Antoś siedział obok mnie, patrzył smutno na swoją babcię i ściskał w ręku samochodzik. Nikt nie zwracał na niego uwagi.

Po kolacji Paweł wybuchł:

– Mamo, dlaczego nigdy nie masz czasu dla Antosia? On też jest twoim wnukiem!

Halina spojrzała na niego zaskoczona:

– Przecież ja kocham wszystkie wnuki tak samo! Ale Julka jest młodsza, bardziej potrzebuje opieki.

To była wymówka. Julka była tylko rok młodsza od Antosia.

Od tego dnia relacje w rodzinie zaczęły się psuć jeszcze bardziej. Magda przestała się do mnie odzywać – uznała, że zazdroszczę jej relacji z mamą. Halina unikała kontaktu ze mną i Pawłem. Spotkania rodzinne stały się koszmarem.

Najbardziej cierpiał Antoś. Coraz częściej pytał:

– Mamo, dlaczego babcia mnie nie lubi?

Nie umiałam mu odpowiedzieć. Czułam się winna, bezradna i wściekła jednocześnie.

Pewnego dnia postanowiłam powiedzieć Halinie wszystko prosto w oczy. Zadzwoniłam do niej i poprosiłam o spotkanie.

– Halino, muszę z tobą porozmawiać – zaczęłam drżącym głosem.

– O czym?

– O Antosiu. On bardzo cierpi przez to, że go ignorujesz. Ja też to przeżywam. Czy możesz mi powiedzieć szczerze – dlaczego tak jest?

Halina spuściła wzrok.

– Nie wiem… Może dlatego, że z Magdą zawsze byłam bliżej? Ty jesteś… inna. Nie potrafię się z tobą dogadać.

– Ale to nie ja cierpię najbardziej! To twój wnuk! – powiedziałam przez łzy.

Halina wzruszyła ramionami.

– Może masz rację… Ale już jestem stara, nie będę się zmieniać.

Wyszłam stamtąd roztrzęsiona. Wiedziałam już, że nic się nie zmieni.

Od tamtej pory przestałam prosić Halinę o pomoc czy uwagę dla Antosia. Skupiłam się na tym, żeby mój syn czuł się kochany przez nas – swoich rodziców. Ale żal pozostał.

Czasem patrzę na zdjęcia rodzinne i zastanawiam się: czy rodzina bez lojalności i wzajemnego wsparcia to jeszcze rodzina? Czy warto walczyć o relacje za wszelką cenę? A może czasem trzeba po prostu odpuścić?

Czy ktoś z was przeżył coś podobnego? Jak sobie poradziliście z takim bólem i poczuciem niesprawiedliwości?