„Wstaję, żeby nikt inny się nie cieszył!” – Historia babci Heli i dziadka Stasia, o miłości, zazdrości i rodzinnych sekretach
„Wstanę, żeby nikomu nie dostał się!” – te słowa babci Heli rozbrzmiały w naszym domu jak dzwon alarmowy. Był szary, deszczowy poranek, a ja siedziałam w kuchni, próbując przełknąć gorzką kawę. Od tygodni babcia leżała w łóżku, cicha i zamknięta w sobie, jakby już pogodziła się z końcem. Nawet nie patrzyła przez okno na swoje ukochane pelargonie. Dziadek Staś, jak co dzień, wrócił z targu z siatką ziemniaków i świeżym chlebem. Wszedł do sypialni, a wtedy usłyszałam jej głos – słaby, ale pełen gniewu i rozpaczy.
– Staś! – krzyknęła babcia, podnosząc się na łokciu. – Gdzie byłeś tak długo? Znowu u tej twojej Marysi?
Dziadek zamarł w progu. Spojrzał na mnie bezradnie, jakby szukał ratunku. Marysia – to imię wracało w naszej rodzinie jak zły omen. Sąsiadka z naprzeciwka, wdowa po listonoszu, zawsze uśmiechnięta do dziadka, kiedy przechodził obok jej płotu.
– Hela, kochanie… – zaczął cicho Staś. – Byłem tylko na targu. Przecież wiesz, że muszę kupić ziemniaki.
– Ziemniaki! – prychnęła babcia. – Myślisz, że nie wiem? Widziałam cię przez okno! Śmiałeś się z nią! A ja tu leżę jak kłoda!
Wstała nagle, jakby cała choroba wyparowała z niej w jednej chwili. Oczy miała rozpalone, policzki czerwone. Przez chwilę wydawało mi się, że widzę moją babcię sprzed lat – silną kobietę, która potrafiła postawić na swoim nawet przed całą radą sołecką.
– Babciu, spokojnie… – próbowałam ją uspokoić, ale ona już szła przez kuchnię w stronę drzwi.
– Nie będę tu leżeć i patrzeć, jak mój mąż śmieje się do innych kobiet! – rzuciła przez ramię.
Dziadek spuścił głowę. Widziałam łzy w jego oczach. Przez lata ich małżeństwa były kłótnie i ciche dni, ale nigdy nie widziałam go tak bezradnego.
– Hela… przecież ja tylko ciebie kocham – wyszeptał.
Babcia zatrzymała się w progu. Odwróciła się powoli i spojrzała na niego z mieszaniną bólu i gniewu.
– To dlaczego zawsze musisz być taki miły dla innych? Dlaczego nie możesz być tylko mój?
Cisza zawisła w powietrzu. Słychać było tylko tykanie zegara i szum deszczu za oknem. Czułam, jak serce bije mi szybciej. W tej chwili zobaczyłam całą ich historię – młodość spędzoną na polskiej wsi, ciężką pracę na roli, wychowanie trójki dzieci. Pamiętam opowieści babci o tym, jak dziadek wracał z pola z naręczem maków tylko dla niej. Ale pamiętam też jej łzy po nocach, kiedy myślała, że dziadek za dużo czasu spędza w sklepie spożywczym u Marysi.
Babcia usiadła ciężko na krześle. Oddychała szybko, jakby walczyła z własnym ciałem.
– Wiesz… – zaczęła cicho – kiedy człowiek jest stary i chory, to wszystko wydaje się gorsze. Każdy uśmiech do innej kobiety boli podwójnie. Boję się… boję się zostać sama.
Dziadek ukląkł przy niej i ujął jej dłoń.
– Hela… nigdy cię nie zostawię. Przecież przysięgaliśmy sobie przy ołtarzu: na dobre i na złe.
Patrzyłam na nich i czułam łzy pod powiekami. Zawsze myślałam, że starość to spokój i pogodzenie się z losem. Ale teraz widziałam, że to czas największych lęków – o samotność, o miłość, o sens życia.
Babcia zaczęła płakać. Dziadek przytulił ją mocno i szeptał coś do ucha. Nie słyszałam słów, ale widziałam drżenie jego ramion.
Po chwili babcia spojrzała na mnie.
– Widzisz dziecko… nigdy nie pozwól sobie wmówić, że jesteś za stara na zazdrość albo miłość. Bo serce nie zna wieku.
Tego dnia babcia już nie wróciła do łóżka. Chodziła po domu, narzekała na pogodę i na dziadka, który „nie umie nawet ziemniaków obrać porządnie”. Ale w jej oczach pojawił się dawny blask.
Wieczorem usiedliśmy razem przy stole. Dziadek opowiadał stare dowcipy, a babcia śmiała się głośno jak za dawnych lat. Przez chwilę zapomnieliśmy o chorobie i starości.
Ale kiedy poszłam spać, długo nie mogłam zasnąć. Myślałam o tym wszystkim: o zazdrości babci, o strachu przed samotnością i o tym, jak łatwo można zranić drugiego człowieka nawet nieświadomie.
Czy miłość naprawdę wystarczy na całe życie? Czy można wybaczyć wszystko? I czy zazdrość to dowód miłości… czy może jej ostatnia iskra?
Czasem zastanawiam się: czy gdyby babcia nie poczuła tej zazdrości – miałaby jeszcze siłę walczyć? Czy to właśnie emocje trzymają nas przy życiu do samego końca?