Przed drzwiami przebaczenia: Historia kobiety z Warszawy, która musi wybrać między przeszłością a przyszłością

– Mamo, czy tata naprawdę wrócił? – zapytała cicho Zosia, ściskając moją dłoń tak mocno, że aż zbielały jej knykcie. Stałyśmy razem na klatce schodowej, tuż przed drzwiami naszego starego mieszkania na warszawskim Mokotowie. Za tymi drzwiami czekał Michał – mężczyzna, który dwa lata temu zostawił mnie dla młodszej kobiety. Mężczyzna, którego kochałam przez piętnaście lat i który roztrzaskał nasze życie na milion kawałków.

Nie odpowiedziałam Zosi od razu. W głowie miałam szum – wspomnienia kłótni, łez, nocy spędzonych na kanapie, kiedy Michał wracał coraz później i coraz bardziej obcy. Przypomniałam sobie dzień, kiedy powiedział mi, że się zakochał. Wtedy świat przestał istnieć. Zostałam sama z dwójką dzieci i kredytem na mieszkanie.

– Chodźmy – powiedziałam w końcu, choć głos mi drżał. Otworzyłam drzwi.

Michał siedział przy stole w kuchni. Wyglądał na starszego, jakby te dwa lata były dla niego dekadą. Wstał gwałtownie, gdy nas zobaczył.

– Aniu… Zosiu… – zaczął, ale głos mu się załamał.

Stałam w progu, nie wiedząc, co zrobić z rękami. Zosia schowała się za mną, a Kuba – nasz syn – wszedł do kuchni bez słowa i usiadł naprzeciwko ojca. Przez chwilę panowała cisza tak gęsta, że słyszałam własny oddech.

– Chciałem… chciałem was przeprosić – powiedział Michał. – Wiem, że nie mam prawa o nic prosić. Ale nie mogę żyć bez was.

Zosia zaczęła płakać. Kuba patrzył na ojca z mieszaniną gniewu i tęsknoty.

– Dlaczego wtedy odszedłeś? – zapytał nagle Kuba. – Dlaczego zostawiłeś mamę?

Michał spuścił głowę. – Byłem głupi. Myślałem, że znajdę szczęście gdzie indziej. Ale nie znalazłem. Straciłem wszystko.

Patrzyłam na niego i czułam w sobie burzę. Przez te dwa lata nauczyłam się być silna. Pracowałam na dwa etaty, żeby utrzymać dzieci i dom. Nauczyłam się naprawiać cieknący kran i rozmawiać z nauczycielami Kuby o jego problemach w szkole. Byłam zmęczona, ale dumna z siebie.

A teraz Michał wraca i chce przebaczenia.

Wieczorem siedziałam sama w sypialni. Dzieci już spały. Michał został w salonie – nie miałam siły z nim rozmawiać. Wpatrywałam się w sufit i myślałam o tym, jak bardzo się zmieniłam. Czy jestem jeszcze tą samą Anią sprzed dwóch lat?

Mama zadzwoniła późno.

– Aniu, słyszałam… Michał wrócił? – zapytała bez ogródek.

– Tak. Nie wiem, co robić.

– To twoje życie. Ale pamiętaj, ile łez przez niego wylałaś.

Wiedziałam, że mama nigdy mu nie wybaczyła tego, co nam zrobił. Ale dzieci… Dzieci tęskniły za ojcem każdego dnia.

Następnego dnia Michał został z dziećmi, a ja poszłam do pracy. Wróciłam późnym popołudniem i zobaczyłam ich razem przy stole – śmiali się z jakiegoś żartu Kuby. Przez chwilę poczułam ukłucie zazdrości i żalu: dlaczego dopiero teraz?

Wieczorem usiedliśmy razem w kuchni.

– Aniu… Ja wiem, że nie zasługuję na drugą szansę. Ale chciałbym ją dostać – powiedział cicho Michał.

Patrzyłam na niego długo.

– Nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć – odpowiedziałam szczerze. – Nie wiem nawet, czy chcę próbować od nowa.

Michał spuścił głowę.

– Rozumiem. Ale będę tu dla was, jeśli pozwolisz.

Przez kolejne tygodnie żyliśmy jakby w zawieszeniu. Michał starał się być obecny: gotował obiady, pomagał dzieciom w lekcjach, naprawił cieknący kran (który ja już raz naprawiałam). Zosia zaczęła się do niego przytulać przed snem; Kuba coraz częściej rozmawiał z nim o swoich problemach w szkole.

A ja? Czułam się rozdarta między gniewem a nadzieją. Każdego dnia pytałam siebie: czy można naprawdę wybaczyć zdradę? Czy można odbudować coś, co zostało tak brutalnie zniszczone?

Pewnego wieczoru usiedliśmy razem na balkonie.

– Aniu… Ja cię nadal kocham – powiedział Michał cicho.

Spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam w nich strach i żal.

– Może kiedyś ci wybaczę – odpowiedziałam po długiej chwili ciszy. – Ale to nie będzie łatwe ani szybkie.

Michał skinął głową ze łzami w oczach.

Dziś wiem jedno: życie nigdy nie jest czarno-białe. Każdy dzień to nowy wybór między przeszłością a przyszłością. Czy powinnam dać mu drugą szansę? Czy wy byście potrafili wybaczyć komuś taką zdradę?