Nie jestem służącą dla teściowej – historia Magdy z Torunia, która w końcu powiedziała DOŚĆ

– Magda, znowu nie umyłaś okien w salonie? – głos teściowej przeszył ciszę sobotniego poranka jak nóż. Stałam przy zlewie, z rękami zanurzonymi w pianie, próbując zmyć resztki po śniadaniu, które sama przygotowałam dla wszystkich.

– Za chwilę się tym zajmę, pani Zofio – odpowiedziałam cicho, starając się nie pokazać, jak bardzo mnie to dotyka.

– „Za chwilę”… – mruknęła pod nosem i wyszła z kuchni, zostawiając za sobą zapach tanich perfum i ciężar pretensji.

Mój mąż, Tomek, siedział przy stole z nosem w gazecie. Nawet nie podniósł wzroku. Od lat powtarzał: „Mama jest już starsza, trzeba jej pomóc. Przecież to normalne”. Tylko że ta „pomoc” była jednostronna. Ja sprzątałam, gotowałam, prałam, a teściowa tylko wytykała niedociągnięcia. Tomek? On był zawsze zmęczony po pracy albo miał ważniejsze sprawy.

Czułam się jak cień we własnym domu. Czasem łapałam się na tym, że nie pamiętam już, kiedy ostatni raz zrobiłam coś dla siebie. Nawet kawa smakowała gorzko, kiedy piłam ją ukradkiem w łazience, żeby choć na chwilę pobyć sama.

Pamiętam dzień, kiedy wszystko we mnie pękło. Był piątek, wróciłam z pracy później niż zwykle – szefowa poprosiła mnie o zostanie dłużej. W domu czekał na mnie bałagan i rozdrażniona teściowa.

– Magda! Zupa zimna! Jak można tak zaniedbać rodzinę? – krzyczała od progu.

– Przepraszam, miałam nadgodziny…

– Każdy ma pracę! Ale dom to twoja odpowiedzialność! – dodała z wyrzutem.

Tomek nawet nie spojrzał w moją stronę. Siedział przed telewizorem, zajadając kanapkę.

Wtedy poczułam coś nowego – gniew. Nie smutek, nie rozczarowanie. Czysty gniew.

– Dość! – krzyknęłam tak głośno, że aż sama się przestraszyłam własnego głosu. – Nie jestem waszą służącą! Mam dość tego traktowania!

Teściowa spojrzała na mnie z niedowierzaniem.

– Co ty sobie wyobrażasz? – syknęła. – To ja ci dałam dach nad głową!

– To jest dom Tomka i mój! – odpowiedziałam drżącym głosem. – I mam prawo do szacunku!

Tomek w końcu podniósł wzrok znad telewizora.

– Magda, uspokój się…

– Nie! Nie uspokoję się! Od lat udajecie, że wszystko jest w porządku, a ja tu znikam! Nie mam już siły!

Wybiegłam z kuchni i zamknęłam się w łazience. Łzy płynęły mi po policzkach, ale czułam też ulgę. Po raz pierwszy od dawna powiedziałam głośno to, co naprawdę czuję.

Następne dni były jak pole bitwy. Teściowa chodziła obrażona, Tomek milczał albo rzucał krótkie uwagi: „Po co była ta awantura?”. W pracy byłam rozkojarzona, ale wiedziałam jedno – nie mogę już wrócić do dawnego życia.

Zaczęłam szukać wsparcia. Zadzwoniłam do mojej siostry Ani.

– Magda, musisz postawić granice – powiedziała stanowczo. – Albo oni cię uszanują, albo będziesz się męczyć do końca życia.

Wieczorem usiadłam z Tomkiem przy stole.

– Musimy porozmawiać – zaczęłam spokojnie. – Albo coś się zmieni, albo… nie dam rady tak żyć.

Tomek patrzył na mnie długo.

– Przesadzasz… Mama jest trudna, ale przecież ci pomaga…

– Pomaga? Tomek, ona mnie niszczy psychicznie! Ty tego nie widzisz?

Milczał przez chwilę.

– Nie wiem… Może powinniśmy zamieszkać osobno?

To była pierwsza iskra nadziei od miesięcy. Zaczęliśmy rozmawiać o wynajmie mieszkania. Teściowa była wściekła.

– Zostawiasz mnie samą na starość?! – krzyczała do Tomka.

– Mamo, musimy żyć własnym życiem – odpowiedział cicho.

Przeprowadzka była trudna. Przez pierwsze tygodnie miałam wyrzuty sumienia. Ale z każdym dniem oddychałam coraz swobodniej. Zaczęłam chodzić na jogę, spotykać się z koleżankami. Odkrywałam siebie na nowo.

Tomek długo miał żal do mnie i do siebie. Nasze małżeństwo przeszło kryzys, ale powoli uczyliśmy się być partnerami, a nie tylko synem i synową pani Zofii.

Czasem jeszcze budzę się w nocy i słyszę w głowie głos teściowej: „Dom to twoja odpowiedzialność!”. Ale już wiem, że dom to miejsce szacunku i miłości – nie niewolnictwa.

Czy warto było zawalczyć o siebie? Czy inni też mają odwagę powiedzieć DOŚĆ? A może wciąż za dużo kobiet milczy i dusi w sobie żal?