Jutro mu wszystko powiem – historia Witolda i jego rodziny
Jutro mu wszystko powiem. Powtarzam to sobie od godziny, siedząc w starym, rozklekotanym fotelu w salonie. Wokół mnie cisza, przerywana tylko tykaniem zegara i szumem ulicy za oknem. Głowa mi dudni po tej kłótni, a w piersi wciąż buzują emocje, których nie potrafię nazwać – gniew, żal, bezsilność. Wróciłem dziś późno z pracy, zmęczony jak pies. Myślami byłem jeszcze przy raportach, terminach i niekończącym się stresie. Gdy tylko przekroczyłem próg mieszkania, poczułem znajomy zapach smażonej cebuli i zobaczyłem bałagan: porozrzucane buty, plecak na środku korytarza, brudne naczynia na stole.
Wtedy coś we mnie pękło.
– Ile razy mam powtarzać, żebyś sprzątał po sobie?! – wrzasnąłem na Michała, mojego siedemnastoletniego syna, który siedział przy komputerze z słuchawkami na uszach. Nawet nie podniósł wzroku.
– Zaraz posprzątam – mruknął pod nosem, nie odrywając się od ekranu.
– Zaraz? Zawsze tylko zaraz! – podszedłem bliżej, czując jak narasta we mnie frustracja. – Nic cię nie obchodzi! Ani szkoła, ani dom! Wszystko masz gdzieś!
Michał spojrzał na mnie z pogardą, jakiej nigdy wcześniej u niego nie widziałem.
– Ty też masz wszystko gdzieś – rzucił cicho. – Nawet nie wiesz, co się u mnie dzieje.
Zatkało mnie. Przez chwilę staliśmy naprzeciwko siebie jak dwa obce sobie wilki. Chciałem coś powiedzieć, ale słowa ugrzęzły mi w gardle. Michał wstał gwałtownie, strącając krzesło.
– Mam dość! – krzyknął i wybiegł z mieszkania trzaskając drzwiami.
Zostałem sam. Stałem tak przez kilka minut, patrząc na zamknięte drzwi. W głowie miałem mętlik. Przecież chciałem tylko, żeby był odpowiedzialny. Żeby nie powtarzał moich błędów. Ale czy naprawdę o to chodziło? Czy może po prostu wyładowałem na nim cały swój stres?
Usiadłem ciężko w fotelu i zacząłem analizować ostatnie miesiące. Odkąd Ewa – moja żona – wyjechała do pracy do Niemiec, wszystko się posypało. Miała wrócić po trzech miesiącach, ale minął już prawie rok. Michał zamknął się w sobie, coraz mniej mówił o szkole, coraz częściej znikał z domu. Ja rzuciłem się w wir pracy, żeby nie myśleć o samotności i strachu przed przyszłością.
Telefon zadzwonił nagle, wyrywając mnie z zamyślenia. To była Ewa.
– Cześć Witoldzie. Jak tam u was?
– W porządku – skłamałem automatycznie.
– Michał się nie odzywa… Wszystko dobrze?
Zawahałem się.
– Pokłóciliśmy się. Znowu.
Po drugiej stronie zapadła cisza.
– Może spróbuj z nim porozmawiać? On bardzo tęskni…
Westchnąłem ciężko.
– Ja też tęsknię. Ale nie umiem już do niego dotrzeć.
Ewa milczała przez chwilę.
– Jutro spróbuj jeszcze raz. Powiedz mu wszystko. O sobie też.
Po rozmowie długo siedziałem bez ruchu. Przypomniałem sobie własnego ojca – surowego, zamkniętego w sobie człowieka, który nigdy nie mówił o uczuciach. Zawsze tylko wymagania i rozkazy. Obiecałem sobie kiedyś, że będę inny. A jednak historia zatoczyła koło.
Noc była niespokojna. Słyszałem jak Michał wraca do domu po północy. Nie zapalił światła w przedpokoju, cicho zamknął drzwi do swojego pokoju. Leżałem bezsennie, wsłuchując się w jego kroki i własne myśli.
Rano zastałem go w kuchni. Siedział przy stole z kubkiem herbaty, blady i zmęczony.
– Michał…
Nie spojrzał na mnie.
– Przepraszam za wczoraj – powiedziałem cicho. – Nie powinienem na ciebie krzyczeć.
Wzruszył ramionami.
– Przyzwyczaiłem się.
Zabolało mnie to bardziej niż jakiekolwiek przekleństwo.
Usiadłem naprzeciwko niego i przez chwilę milczeliśmy.
– Wiesz… Ja też mam czasem dość wszystkiego – zacząłem niepewnie. – Praca mnie wykańcza, martwię się o twoją mamę… I boję się, że cię stracę.
Michał spojrzał na mnie zaskoczony.
– Myślisz, że ja się nie boję? Że nie tęsknię za mamą? Że nie czuję się samotny?
Zrobiło mi się wstyd. Po raz pierwszy od dawna zobaczyłem w nim nie zbuntowanego nastolatka, ale zagubionego chłopaka, który potrzebuje wsparcia.
– Może spróbujemy razem jakoś przez to przejść? – zaproponowałem cicho.
Michał skinął głową i przez chwilę wydawało mi się, że coś pękło między nami – mur obojętności zaczął się kruszyć.
Dziś wieczorem siedzę znów w fotelu i myślę o tym wszystkim. Czy potrafię być lepszym ojcem? Czy można naprawić lata zaniedbań jednym szczerym wyznaniem? Jutro mu wszystko powiem… Ale czy jutro nie będzie już za późno?