Nikola, nie spiesz się ze ślubem. Szczęście nie ucieknie – jak panna młoda uratowała się przed bezczelną rodziną narzeczonego
– Nikola, nie spiesz się ze ślubem. Szczęście nie ucieknie – jakby usłyszała głos babci, kiedy Oskar po raz kolejny rzucił widelec na stół i westchnął teatralnie.
– Coś nie tak z syrnikami? – zapytałam, starając się ukryć drżenie w głosie.
– Nie, są dobre. Po prostu… mama robi je inaczej – odpowiedział, nawet na mnie nie patrząc. Znowu. Ostatnio coraz częściej porównywał mnie do swojej matki. A ja coraz częściej czułam, że nie jestem wystarczająca.
Wyszłam do łazienki niby po szczotkę do włosów, ale naprawdę musiałam złapać oddech. Spojrzałam w lustro. „Nikola, czy ty naprawdę chcesz tak żyć?” – przemknęło mi przez głowę. Ale przecież ślub już za miesiąc. Suknia zamówiona, sala opłacona, goście zaproszeni. Mama codziennie dzwoniła z pytaniem o szczegóły, a tata już nawet żartował, że wreszcie się mnie pozbędzie.
W pracy nie mogłam się skupić. Koleżanka z biura, Magda, zauważyła moje rozkojarzenie.
– Coś się stało? – zapytała cicho podczas przerwy na kawę.
– Sama nie wiem… Oskar ostatnio jest jakiś inny. Jego rodzina też…
Magda spojrzała na mnie uważnie.
– Nikola, jeśli coś cię niepokoi, to nie ignoruj tego. Lepiej się wycofać niż potem żałować.
Zignorowałam jej słowa. Przecież to tylko stres przedślubny – powtarzałam sobie. Ale wieczorem, kiedy przyszła do nas przyszła teściowa z całą rodziną, poczułam się jak intruz we własnym mieszkaniu.
– Nikola, a ty już wybrałaś kolor zasłon do salonu? – zapytała pani Halina, rozglądając się krytycznie po pokoju.
– Myślałam o szarych…
– Szare? Ojejku, jakie to smutne! U nas zawsze były beżowe albo kremowe. No ale jak wolisz…
Oskar nawet nie zareagował. Siedział przy stole i przeglądał telefon. Jego siostra, Patrycja, zaczęła opowiadać o swoim ślubie sprzed dwóch lat i jak to jej teściowa wszystko załatwiła.
– A wy już macie ustalone menu? Bo ja mogę pomóc! – zaoferowała się z uśmiechem.
– Dziękuję, ale już wszystko wybraliśmy – odpowiedziałam grzecznie.
– No ale może jednak…
Wtedy Oskar spojrzał na mnie i powiedział:
– Nikola, może faktycznie posłuchaj Patrycji. Ona ma doświadczenie.
Poczułam się jak dziecko. Jakby moje zdanie nic nie znaczyło. Po ich wyjściu usiadłam na kanapie i rozpłakałam się. Oskar nawet tego nie zauważył – zamknął się w sypialni z laptopem.
Następnego dnia zadzwoniła mama:
– Nikola, pamiętaj, że zawsze możesz wrócić do domu. Nie musisz niczego udowadniać.
Ale ja przecież muszę! Przecież wszyscy już wiedzą o ślubie! Przecież nie mogę ich zawieść…
Tydzień później przyszła kolejna „rodzinna narada”. Tym razem przyszli wszyscy: teściowa, teść, Patrycja z mężem i nawet babcia Oskara.
– Nikola, a ty umiesz gotować rosół? – zapytała babcia z powątpiewaniem.
– Tak…
– Ale taki prawdziwy? Z kury wiejskiej?
Oskar zaśmiał się pod nosem:
– No widzisz, Nikola, jeszcze dużo musisz się nauczyć!
Zacisnęłam pięści pod stołem. Czułam się upokorzona. Po ich wyjściu wybuchłam:
– Oskar! Czy ty naprawdę nie widzisz, jak oni mnie traktują?
Spojrzał na mnie obojętnie:
– Przesadzasz. Oni chcą dobrze. Po prostu jesteś przewrażliwiona.
Tej nocy długo nie mogłam zasnąć. W głowie słyszałam głos babci: „Nikola, szczęście nie ucieknie”.
W pracy byłam cieniem samej siebie. Magda zaprosiła mnie na kawę po godzinach.
– Nikola… Ja wiem, że to trudne, ale czy ty naprawdę chcesz tak żyć? Z kimś, kto cię nie szanuje?
Nie odpowiedziałam. Bałam się odpowiedzi.
W weekend pojechałam do rodziców na wieś. Mama przytuliła mnie mocno.
– Córeczko… Nie musisz tego robić dla nikogo. Tylko dla siebie.
Tata nalał mi herbaty i powiedział:
– Lepiej być samotną niż nieszczęśliwą w małżeństwie.
Wieczorem długo siedziałam na ganku i patrzyłam w gwiazdy. Próbowałam sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz byłam naprawdę szczęśliwa z Oskarem. Chyba wtedy, gdy jeszcze nie znałam jego rodziny…
Po powrocie do Warszawy czekała mnie kolejna „próba” – tym razem wspólne zakupy z teściową i Patrycją.
– Nikola, ta suknia jest za prosta! Musisz mieć coś bardziej eleganckiego! – krzyknęła Patrycja w sklepie.
– Ale ja lubię prostotę…
– No ale to ślub! Musisz wyglądać jak księżniczka!
Czułam się coraz bardziej obca we własnej skórze. Wieczorem Oskar powiedział:
– Wiesz co? Moja mama mówiła, że powinnaś schudnąć parę kilo przed ślubem. To tylko rada…
Poczułam się jakby ktoś uderzył mnie w twarz.
Następnego dnia zadzwoniła babcia:
– Nikolka… Ja wiem, że ci ciężko. Ale pamiętaj: szczęście nie ucieknie. Lepiej poczekać niż potem płakać całe życie.
Tej nocy podjęłam decyzję. Rano spakowałam walizkę i napisałam Oskarowi krótką wiadomość:
„Muszę odpocząć od tego wszystkiego. Wyjeżdżam na kilka dni do rodziców.”
Nie odpisał przez cały dzień.
W domu rodzinnym poczułam ulgę. Mama upiekła moje ulubione ciasto drożdżowe, tata zabrał mnie na spacer po lesie.
Po kilku dniach zadzwonił Oskar:
– Nikola, co ty wyprawiasz? Wszyscy pytają o ciebie! Co mam im powiedzieć?
– Powiedz prawdę – że potrzebuję czasu do namysłu.
– Przesadzasz! Wszystko już ustalone!
– Ale ja nie jestem ustalona! – krzyknęłam przez łzy i rozłączyłam się.
Wieczorem przyszła mama do mojego pokoju:
– Córeczko… Jeśli czujesz, że to nie to, lepiej teraz niż za późno.
Całą noc płakałam. Rano podjęłam decyzję: odwołuję ślub.
Oskar przyszedł do mojego mieszkania następnego dnia wściekły:
– Jak możesz mi to robić?! Co powiem rodzinie?!
Spojrzałam mu prosto w oczy:
– Powiedz im prawdę: że nie chcę być dodatkiem do twojej mamy ani twojej siostry. Chcę być sobą!
Wyszedł trzaskając drzwiami.
Rodzina była w szoku. Znajomi dzwonili z pytaniami: „Co się stało?”, „Przecież byliście tacy szczęśliwi!” Nikt nie rozumiał mojej decyzji poza najbliższymi.
Minęło kilka miesięcy. Nadal czasem budzę się w nocy z poczuciem winy i żalu. Ale coraz częściej czuję ulgę i spokój. Zaczynam żyć dla siebie – uczę się gotować tylko dla przyjemności, chodzę na spacery po Warszawie bez celu i planu.
Czasem myślę o Oskarze i jego rodzinie – czy kiedykolwiek zrozumieją? Czy ja sama kiedyś przestanę się bać własnych decyzji?
Czy naprawdę trzeba przejść przez piekło cudzych oczekiwań, żeby odnaleźć własne szczęście? A może szczęście jest bliżej niż myślimy – tylko trzeba mieć odwagę po nie sięgnąć?