Muszę ci wszystko wyjaśnić, córeczko…

— Smacznego! — powiedziałam, starając się, by mój głos zabrzmiał pogodnie. Zosia spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem, ale jej oczy były nieobecne. Marek, mój mąż, jak zwykle rozłożył gazetę obok talerza i zerkał przez okno na szarzejący ogród. Każdy z nas miał swoje miejsce przy stole — ja zawsze plecami do pieca, jakby ciepło miało mnie chronić przed chłodem codzienności. Uwielbiałam te wieczory, kiedy choć przez chwilę udawało nam się być razem, zanim porwie nas wir obowiązków i nieporozumień.

Ale dziś czułam, że coś wisi w powietrzu. Zosia od rana była rozdrażniona, rzucała krótkie odpowiedzi i unikała mojego wzroku. Marek milczał bardziej niż zwykle. Ja zaś miałam w sobie burzę — wiedziałam, że nie mogę już dłużej milczeć. Muszę ci wszystko wyjaśnić, córeczko…

— Mamo, czy mogę iść do Oli po kolacji? — zapytała Zosia, nie patrząc mi w oczy.

— Najpierw porozmawiamy — odpowiedziałam spokojnie, choć serce tłukło mi się w piersi. Marek uniósł brwi, ale nic nie powiedział. Wiedziałam, że nie będzie mnie wspierał. Od miesięcy byliśmy sobie coraz bardziej obcy.

Zosia westchnęła ciężko i zaczęła dłubać widelcem w ziemniakach. Przez chwilę panowała cisza, przerywana tylko tykaniem zegara i odgłosem samochodów za oknem.

— Co się dzieje? — zapytała w końcu Zosia zniecierpliwionym tonem.

Spojrzałam na nią i poczułam ukłucie żalu. Była taka młoda, a już tak bardzo zamknięta w sobie. Przypomniałam sobie siebie w jej wieku — pełną marzeń i lęków, których nikt nie chciał wysłuchać.

— Zosiu… — zaczęłam cicho. — Wiem, że ostatnio dużo się zmieniło. Może myślisz, że nie zauważam twoich problemów, ale widzę więcej niż myślisz.

Marek chrząknął znacząco. Wiedziałam, że nie chce tej rozmowy. On zawsze uciekał przed trudnymi tematami.

— Mamo, jeśli to znowu o ocenach…

— Nie — przerwałam jej łagodnie. — Chodzi o coś ważniejszego. O nas…

Zosia spojrzała na mnie zaskoczona. W jej oczach pojawił się cień strachu.

— O co chodzi? — zapytała cicho.

Wzięłam głęboki oddech. Czułam, jak drżą mi ręce.

— Chcę ci opowiedzieć o czymś, co ukrywałam przez lata. O czymś, co wpłynęło na całe nasze życie…

Marek odsunął talerz i spojrzał na mnie z irytacją.

— Weronika, czy to konieczne? — mruknął pod nosem.

— Tak — odpowiedziałam stanowczo. — Muszę to zrobić dla siebie i dla Zosi.

Zosia patrzyła na nas zdezorientowana.

— Mamo…?

Zebrałam się w sobie i zaczęłam mówić. O tym, jak kiedyś byłam zakochana w kimś innym niż Marek. O tym, jak podjęłam decyzję pod presją rodziny i społeczeństwa. O tym, jak przez lata próbowałam być idealną żoną i matką, choć w środku czułam pustkę.

— Myślisz czasem, że jestem zimna albo nieobecna… Ale to dlatego, że sama siebie nie rozumiem. Czasem czuję się jak cień we własnym domu — wyznałam drżącym głosem.

Zosia słuchała w milczeniu. Widziałam łzy w jej oczach.

— Dlaczego mi o tym mówisz? — zapytała szeptem.

— Bo chcę, żebyś wiedziała, że nie musisz być taka jak ja. Że możesz żyć po swojemu i nie bać się własnych uczuć. Że błędy rodziców nie muszą być twoimi błędami…

Marek wstał gwałtownie od stołu.

— To nie jest rozmowa na teraz! — krzyknął. — Weronika, co ty wyprawiasz?

Spojrzałam na niego ze smutkiem.

— Przez lata udawaliśmy przed sobą i przed Zosią. Ale ona zasługuje na prawdę.

Zosia zaczęła płakać. Podbiegłam do niej i przytuliłam ją mocno.

— Przepraszam cię za wszystko, córeczko… Za to, że czasem byłam nieobecna. Za to, że nie umiałam być lepszą matką…

Zosia wtuliła się we mnie i przez chwilę płakałyśmy razem. Marek stał z boku, bezradny i zły.

Po tej rozmowie nic już nie było takie samo. Przez kilka dni panowała między nami cisza pełna napięcia. Zosia zamknęła się w swoim pokoju, Marek coraz częściej wychodził z domu bez słowa.

Ale pewnego wieczoru Zosia przyszła do mnie sama.

— Mamo… Dziękuję ci za szczerość — powiedziała cicho. — Może kiedyś też będę miała odwagę być sobą.

Przytuliłam ją mocno i poczułam ulgę pomieszaną ze strachem o przyszłość naszej rodziny.

Czasem zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam ujawniając prawdę. Czy szczerość naprawdę leczy rany? A może są takie sekrety, które powinny pozostać niewypowiedziane?