Między dwiema miłościami: Opowieść o zagubionej wnuczce

– Znowu jej nie zabrałaś na zajęcia? – zapytałam Laurę, patrząc, jak Ema siedzi skulona przy stole, dłubiąc widelcem w zimnej już zupie.

Laura wzruszyła ramionami, nawet nie podnosząc wzroku znad telefonu. – Nie miała ochoty. Zresztą, Lena czekała na mnie w szkole, nie mogłam jej zostawić.

Ema nie powiedziała nic. Jej jasne włosy opadały na twarz, a ramiona drżały ledwo zauważalnie. W tej chwili poczułam, jakby ktoś ścisnął mi serce żelazną obręczą. Przecież jeszcze niedawno Ema była pełna życia – śmiała się, opowiadała mi o swoich marzeniach, rysowała kolorowe światy na kartkach papieru. Teraz jej rysunki były szare, a ona sama coraz częściej zamykała się w swoim pokoju.

Zamknęłam oczy i wróciłam myślami do czasów, gdy Laura była mała. Byłam wtedy młodą matką, sama walczyłam o każdy dzień po śmierci męża. Laura zawsze była uparta i dumna, ale kochała mnie bezgranicznie. Przysięgałam sobie wtedy, że nigdy nie pozwolę, by moje dziecko czuło się nieważne. Czyżbym jednak coś przeoczyła? Czy to ja nauczyłam Laurę tej obojętności?

– Mamo, nie przesadzaj – rzuciła Laura z irytacją. – Ema jest już duża, sama sobie poradzi.

– Ale ona nie jest szczęśliwa – powiedziałam cicho. – Widzisz to?

Laura spojrzała na mnie z chłodem. – Zawsze się czepiasz. Może powinnaś zająć się sobą?

Wiedziałam, że nie wygram tej rozmowy. Laura od lat była zamknięta na moje rady. Zawsze musiała być najlepsza, zawsze musiała mieć rację. Ale przecież chodziło o Emę! O moją wnuczkę, która coraz bardziej znikała w cieniu młodszej siostry.

Lena była inna – przebojowa, głośna, wszędzie jej było pełno. Laura chwaliła ją przy każdej okazji: „Lena dostała piątkę z matematyki!”, „Lena wygrała konkurs recytatorski!”. O Emie mówiło się coraz mniej. A jeśli już, to w kontekście jej zamknięcia: „Ema znowu siedzi sama”, „Ema nie chce rozmawiać”.

Pewnego wieczoru usłyszałam cichy płacz dochodzący z pokoju dziewczynek. Zapukałam delikatnie.

– Ema? Mogę wejść?

Nie odpowiedziała, ale weszłam mimo to. Siedziała na łóżku ze ściśniętymi kolanami pod brodą.

– Babciu… – wyszeptała. – Czy ja też jestem ważna?

Poczułam łzy pod powiekami. Usiadłam obok niej i objęłam ją ramieniem.

– Jesteś najważniejsza na świecie – powiedziałam drżącym głosem.

– Mama mnie nie widzi… Ona kocha tylko Lenę…

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Przecież nie mogłam skłamać. Laura naprawdę faworyzowała Lenę i wszyscy to widzieliśmy, choć nikt nie miał odwagi powiedzieć tego głośno.

Następnego dnia spróbowałam porozmawiać z Laurą jeszcze raz.

– Laura, musisz coś zmienić. Ema cierpi.

– Mamo, przestań! – wybuchła. – Zawsze tylko krytykujesz! Może to Ema powinna się bardziej postarać? Lena jest ambitna, a Ema… ona po prostu taka jest! Nie będę jej ciągle niańczyć!

– Ale ona jest twoją córką! – krzyknęłam bezsilnie.

Laura odwróciła się na pięcie i wyszła z kuchni trzaskając drzwiami.

Zostałam sama z własną bezradnością. Próbowałam rozmawiać z Emą, zabierać ją na spacery do parku, piec razem ciasta, słuchać jej opowieści o świecie wyobraźni… Ale wiedziałam, że to za mało. Dziecko potrzebuje miłości matki.

Z czasem Ema zaczęła przynosić gorsze oceny ze szkoły. Wychowawczyni zadzwoniła do Laury:

– Pani Lauro, czy wszystko w porządku? Ema jest ostatnio bardzo zamknięta w sobie…

Laura tylko wzruszyła ramionami.

– Ona taka jest od zawsze…

Widziałam jednak coraz większy cień w oczach Emy. Pewnego dnia wróciła do domu z podartym plecakiem i łzami na policzkach.

– Co się stało? – zapytałam przerażona.

– Dziewczyny ze szkoły powiedziały, że jestem dziwna… Że mama mnie nie kocha…

Serce mi pękło. Przytuliłam ją mocno i obiecałam sobie, że zrobię wszystko, by ją ochronić.

Wieczorem usiadłam z Laurą przy kuchennym stole.

– Laura… jeśli nie zaczniesz rozmawiać z Emą, możesz ją stracić na zawsze.

Spojrzała na mnie z gniewem i bólem jednocześnie.

– Myślisz, że tego nie wiem? Ale ja… ja nie potrafię być dla niej taką matką jak dla Leny…

Po raz pierwszy zobaczyłam w oczach Laury strach i bezradność.

– Spróbuj… Proszę cię…

Laura milczała długo. W końcu wyszła do pokoju dziewczynek i zamknęła za sobą drzwi.

Nie wiem, o czym rozmawiały tamtej nocy. Rano Ema była spokojniejsza, ale wciąż smutna. Laura wydawała się przygaszona.

Mijały tygodnie. Starałam się być dla Emy wsparciem, ale czułam się coraz bardziej bezsilna wobec muru milczenia między nią a Laurą. Lena tymczasem błyszczała na tle rodziny – kolejne sukcesy, kolejne pochwały.

W końcu przyszedł dzień urodzin Emy. Przygotowałyśmy razem tort czekoladowy i zaprosiłyśmy kilka koleżanek ze szkoły. Laura przyszła dopiero wieczorem – zmęczona po pracy, z prezentem dla Leny zamiast dla Emy.

Ema spojrzała na mnie pytająco. Nie wiedziałam, co powiedzieć.

Po urodzinach Ema zamknęła się w sobie jeszcze bardziej. Przestała mówić o marzeniach, przestała rysować.

Któregoś dnia znalazłam w jej zeszycie list:
„Babciu,
Chciałabym być niewidzialna. Może wtedy nikt by mnie nie ranił.”

Płakałam długo tej nocy.

Zdecydowałam się działać – poszłam do szkolnego pedagoga i opowiedziałam całą historię. Pedagog zaprosił Laurę na rozmowę. Laura była wściekła:

– Jak mogłaś?! To nasza sprawa!

– To sprawa Emy! – odpowiedziałam stanowczo po raz pierwszy od lat.

Po tej rozmowie Laura zaczęła chodzić z Emą do psychologa rodzinnego. Nie było łatwo – pojawiły się łzy, krzyki i wyrzuty sumienia. Ale powoli coś zaczynało się zmieniać.

Ema zaczęła znów rysować. Jej rysunki nabrały kolorów. Zaczęła opowiadać mi o swoich snach i planach na przyszłość.

Laura też się zmieniła – zaczęła dostrzegać Emę i jej potrzeby. Nie było już tak łatwo jak z Leną – musiała nauczyć się słuchać i akceptować inność starszej córki.

Dziś patrzę na Emę i widzę w niej siłę, której wcześniej nie dostrzegałam. Ale wiem też, że ta historia mogłaby skończyć się inaczej – gdybyśmy milczeli jeszcze dłużej.

Czasem pytam siebie: ile dzieci wokół nas czuje się niewidzialnych? Ile matek nie potrafi kochać tak samo mocno każde ze swoich dzieci? Czy naprawdę wystarczy tylko jedna rozmowa, by uratować czyjeś serce?