Skarb w małym pudełku: Historia Ani, Bartka i tajemnicy, która zmieniła wszystko

— Aniu, nie płacz, przecież to tylko pierścionek — powiedział Bartek, patrząc na mnie z niepokojem. Siedzieliśmy na klatce schodowej, tej samej, na której bawiliśmy się w chowanego, kiedy mieliśmy po siedem lat. Teraz mieliśmy po dwadzieścia dwa i świat wydawał się o wiele bardziej skomplikowany niż wtedy, gdy babcia Bartka wołała nas na obiad.

Wszystko zaczęło się od tego małego pudełka, które znalazłam przypadkiem w szufladzie mamy. Był piątek wieczorem, mama szykowała się do pracy na nocną zmianę w szpitalu, a ja szukałam ładowarki do telefonu. Pudełko było stare, zmatowiałe, owinięte w kawałek haftowanej serwetki. Otworzyłam je i zobaczyłam złoty pierścionek z zielonym oczkiem. Wyglądał na bardzo stary, jakby pamiętał jeszcze czasy mojej prababci.

— Mamo, co to za pierścionek? — zapytałam, gdy weszła do pokoju.

Zatrzymała się w pół kroku. Na chwilę zbladła, potem odwróciła wzrok.

— To nie jest twoja sprawa, Aniu — powiedziała cicho. — Odłóż go tam, gdzie był.

Ale ja już wiedziałam, że coś jest nie tak. Mama nigdy nie była tajemnicza. Zawsze mówiła mi wszystko, nawet o tym, jak bardzo tęskni za tatą, kiedy wyjeżdżał na delegacje. Teraz jednak czułam, że ten pierścionek to coś więcej niż zwykła pamiątka.

Nie mogłam przestać o tym myśleć przez całą noc. Następnego dnia poszłam do Bartka. Zawsze mogłam na niego liczyć. Był moim najlepszym przyjacielem od podstawówki. Mieszkaliśmy w sąsiednich klatkach tego samego bloku na warszawskim Bródnie. Jego babcia przez pierwsze lata odprowadzała nas razem ze szkoły, bo moja mama pracowała na zmiany, a tata był wiecznie w rozjazdach.

Bartek siedział przy komputerze i grał w jakąś strzelankę.

— Bartek, muszę ci coś pokazać — powiedziałam bez zbędnych wstępów.

Spojrzał na mnie uważnie. Zawsze wiedział, kiedy coś mnie gryzie.

— Co się stało?

Wyjęłam pudełko z plecaka i położyłam na biurku.

— Znalazłam to u mamy. Nie chce mi powiedzieć, skąd to jest.

Bartek otworzył pudełko i gwizdnął cicho.

— Ładne. Może to rodzinne? Może twoja babcia…

— Nie wiem! — przerwałam mu nerwowo. — Ale widziałam jej minę. Coś ukrywa.

Bartek zamknął pudełko i spojrzał mi prosto w oczy.

— Chcesz się dowiedzieć prawdy?

Pokiwałam głową.

— To musisz zapytać babcię. Może ona wie więcej niż twoja mama chce powiedzieć.

Tego samego dnia pojechałam do babci Heli na Ochotę. Babcia zawsze była szczera do bólu. Kiedy pokazałam jej pierścionek, zamilkła na dłuższą chwilę.

— Ten pierścionek… — zaczęła powoli — należał do twojej prababci Zofii. Ale nie powinnam ci tego mówić…

— Babciu, proszę! — przerwałam jej z płaczem. — Mama nic mi nie mówi!

Babcia westchnęła ciężko.

— Twoja mama dostała go od ojca… ale nie od twojego taty. Od swojego biologicznego ojca. Nigdy nie chciała o nim rozmawiać. To był trudny czas…

Poczułam, jakby ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody. Przez chwilę nie mogłam oddychać.

— Czyli… tata nie jest moim dziadkiem?

Babcia pokiwała głową.

— Twój dziadek Jan był dla nas wszystkich ojcem i mężem, ale twoja mama urodziła się z innego związku. Ten pierścionek to jedyna rzecz, którą dostała od swojego ojca przed jego wyjazdem za granicę.

Wróciłam do domu roztrzęsiona. Mama wróciła z pracy rano i od razu zobaczyła moją minę.

— Byłaś u babci? — zapytała cicho.

Pokiwałam głową.

Usiadłyśmy razem przy kuchennym stole. Mama długo milczała, potem zaczęła mówić:

— Chciałam cię chronić przed tą historią… Bałam się, że będziesz miała żal do mnie albo do dziadka Jana. On cię kochał jak własną wnuczkę…

Poczułam łzy pod powiekami.

— Mamo… ja tylko chcę wiedzieć prawdę.

Przytuliłyśmy się mocno. Po raz pierwszy poczułam, że jesteśmy sobie naprawdę bliskie.

Ale to nie był koniec tej historii. Bartek coraz częściej dopytywał mnie o pierścionek i o to, co zamierzam zrobić dalej. Pewnego dnia zaprosił mnie do siebie na kolację. Jego mama przygotowała schabowego i ziemniaki — tak jak lubiłam najbardziej.

Po kolacji Bartek poprosił mnie na balkon.

— Aniu… — zaczął niepewnie — czy ty myślałaś kiedyś o nas… inaczej?

Zaskoczył mnie tym pytaniem. Przez chwilę milczałam.

— Bartek… jesteśmy przyjaciółmi od zawsze…

Spojrzał mi głęboko w oczy.

— Ale ja czuję coś więcej. I chciałem ci to powiedzieć już dawno temu…

Serce zaczęło mi bić szybciej. W jednej chwili przypomniały mi się wszystkie nasze wspólne chwile: zabawy na podwórku, wspólne odrabianie lekcji, rozmowy do późna w nocy przez telefon…

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. W mojej głowie kłębiły się myśli o rodzinnych tajemnicach i o tym, kim naprawdę jestem.

Bartek wyciągnął z kieszeni małe pudełko — identyczne jak to z pierścionkiem mojej mamy.

— To dla ciebie — powiedział cicho.

Otworzyłam pudełko drżącymi rękami. W środku był srebrny pierścionek z małym serduszkiem.

— Nie musisz mi teraz odpowiadać — dodał szybko Bartek. — Chciałem tylko, żebyś wiedziała, co czuję.

Wróciłam do domu jeszcze bardziej zagubiona niż wcześniej. Z jednej strony miałam rodzinne sekrety i poczucie zdrady wobec dziadka Jana, z drugiej — uczucia Bartka i strach przed zmianą naszej relacji na zawsze.

Przez kilka dni unikałam Bartka. W końcu przyszedł pod moje okno wieczorem i rzucił kamyczkiem w szybę — zupełnie jak w filmach.

— Aniu! Musimy pogadać!

Otworzyłam okno i spojrzałam na niego z góry.

— Boisz się mnie teraz? — zapytał cicho.

Pokręciłam głową.

— Boję się wszystkiego…

Zeszłam na dół i usiedliśmy razem na ławce pod blokiem.

— Bartek… ja nie wiem jeszcze, co czuję. Ale wiem jedno: nie chcę cię stracić jako przyjaciela.

Uśmiechnął się smutno.

— Cokolwiek zdecydujesz, będę przy tobie.

Minęło kilka miesięcy. Pierścionek mojej mamy leży teraz w szufladzie obok mojego nowego pierścionka od Bartka. Czasem patrzę na nie oba i zastanawiam się nad tym wszystkim: nad rodziną, nad miłością i nad tymi wszystkimi rzeczami, których nigdy nie da się przewidzieć ani zaplanować.

Czy można być szczęśliwym mimo rodzinnych tajemnic? Czy warto ryzykować przyjaźń dla miłości? A może czasem lepiej zostawić przeszłość za sobą i po prostu żyć dalej? Co wy byście zrobili na moim miejscu?