Kiedy mama wyjechała na wakacje, a ja zostałem sam z ojcem i bratem – historia o rodzinnych tajemnicach i odpowiedzialności

– Michał, pamiętaj, masz pilnować taty i Kacpra. Nie chcę wrócić do bałaganu ani żadnych awantur! – głos mamy brzmiał stanowczo, ale w jej oczach widziałem niepokój. Stała w przedpokoju z walizką, a tata już nerwowo przestępował z nogi na nogę. Kacper, mój młodszy brat, udawał, że nie słyszy.

– Mamo, przecież damy sobie radę – próbowałem ją uspokoić, choć sam nie byłem pewien, czy to prawda. Mama wyjeżdżała na miesiąc do sanatorium w Ciechocinku. Tata miał urlop, a ja – siedemnastoletni licealista – zostałem „mężczyzną domu”.

Drzwi zatrzasnęły się za mamą. Przez chwilę panowała cisza. Tata od razu poszedł do kuchni, a Kacper rzucił się na konsolę. Ja stałem w przedpokoju i poczułem ciężar odpowiedzialności, jakiego nigdy wcześniej nie znałem.

Pierwsze dni były spokojne. Tata gotował obiady – głównie pierogi z paczki i jajecznicę. Kacper zamykał się w swoim pokoju, grał w gry i rozmawiał z kolegami przez Discorda. Ja próbowałem ogarnąć dom: pranie, sprzątanie, zakupy. Z każdym dniem czułem coraz większe zmęczenie i frustrację.

Pewnego wieczoru usłyszałem podniesione głosy z kuchni. Zszedłem na dół i zobaczyłem tatę z telefonem przy uchu.

– Nie będziesz mi mówić, co mam robić! – krzyczał do słuchawki. – Mam już tego dość!

Zamarłem w progu. Tata rzucił telefon na stół i spojrzał na mnie.

– Co się gapisz? – burknął.

– Wszystko w porządku? – zapytałem cicho.

– Idź do siebie – odpowiedział szorstko.

Wróciłem do pokoju, ale nie mogłem zasnąć. W nocy usłyszałem, jak tata wychodzi z domu. Wrócił dopiero nad ranem, śmierdząc alkoholem.

Od tego dnia wszystko zaczęło się sypać. Tata coraz częściej znikał wieczorami. Rano był nieprzytomny i rozdrażniony. Kacper przestał wychodzić z pokoju nawet na obiady. Ja próbowałem utrzymać dom w ryzach, ale czułem się coraz bardziej bezradny.

Któregoś dnia zadzwoniła mama.

– Michałku, jak tam u was? – zapytała pogodnym głosem.

Chciałem powiedzieć prawdę, ale coś mnie powstrzymało.

– Wszystko dobrze, mamo. Tata gotuje, Kacper się uczy…

– To świetnie! Tylko pamiętajcie o podlewaniu kwiatów.

Po rozmowie poczułem się jeszcze gorzej. Kłamałem mamie prosto w oczy. Ale co miałem zrobić? Powiedzieć jej, że tata pije i znika na całe noce?

Pewnego popołudnia znalazłem Kacpra płaczącego w łazience.

– Co się stało? – zapytałem delikatnie.

– Tata… wrócił pijany i nakrzyczał na mnie… powiedział, że jestem bezużyteczny…

Przytuliłem brata. Po raz pierwszy poczułem wobec niego prawdziwą odpowiedzialność.

Następnego dnia postanowiłem porozmawiać z tatą.

– Tato, musisz przestać pić – powiedziałem stanowczo.

Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

– Ty mi będziesz mówił, co mam robić? Jeszcze mleko pod nosem masz!

– Ale Kacper cierpi! Ja też…

Tata wstał gwałtownie od stołu i wyszedł trzaskając drzwiami.

Zadzwoniłem do cioci Ani, siostry mamy. Opowiedziałem jej wszystko. Przyjechała jeszcze tego samego dnia.

– Michaś, dlaczego nic nie mówiłeś wcześniej? – zapytała ze łzami w oczach.

– Bałem się… nie chciałem martwić mamy…

Ciocia została z nami przez kilka dni. Pomogła ogarnąć dom i porozmawiała z tatą. Po tej rozmowie tata przestał pić – przynajmniej na jakiś czas. Zaczął chodzić na spotkania AA.

Kiedy mama wróciła z sanatorium, była wyraźnie zaskoczona zmianami w domu. Tata był spokojniejszy, Kacper mniej zamknięty w sobie, a ja… czułem się starszy o kilka lat.

Wieczorem usiedliśmy wszyscy razem przy stole. Mama spojrzała na mnie z dumą.

– Michałku, poradziłeś sobie lepiej niż niejeden dorosły mężczyzna.

Uśmiechnąłem się blado. Wiedziałem jednak, ile mnie to kosztowało.

Czasem zastanawiam się: czy naprawdę musiałem tak szybko dorosnąć? Czy dzieci powinny brać na siebie ciężar dorosłych problemów? A może to właśnie takie chwile kształtują nas najbardziej?