Gości cieszą dwa razy: Jak mój brat zamienił weekend w test wytrzymałości (i serca)
— Naprawdę musisz tak głośno trzaskać tymi szklankami? — syknął Oskar, stojąc w mojej kuchni, jakby był u siebie. Zatrzymałam się w pół ruchu, zmywając naczynia po śniadaniu. W powietrzu wisiało napięcie, które czułam od chwili, gdy tylko przekroczyli próg naszego mieszkania.
Oskar i jego żona Marta przyjechali do nas na weekend z Poznania. Mieliśmy się cieszyć rodzinnym spotkaniem, ale już od piątku wieczorem czułam, że coś jest nie tak. Oskar był drażliwy, Marta milcząca. Mój mąż Tomek próbował rozładować atmosferę żartami, ale nawet on szybko się poddał.
W sobotę rano, kiedy wszyscy siedzieliśmy przy stole, rozmowa zeszła na temat rodziców. — Mama dzwoniła do mnie wczoraj — rzucił Oskar, patrząc na mnie z ukosa. — Pytała, czemu nie odwiedzasz jej tak często jak kiedyś.
Zacisnęłam dłonie na filiżance. — Ostatnio mam dużo pracy, dzieci chorowały… — zaczęłam tłumaczyć się automatycznie.
— Zawsze masz wymówki — przerwał mi Oskar. — Ale jak trzeba pomóc ci z remontem, to wtedy dzwonisz pierwsza.
Poczułam, jak narasta we mnie gniew. Przez chwilę miałam ochotę wykrzyczeć mu wszystko, co leżało mi na sercu od lat: że zawsze byłam tą odpowiedzialną, tą od załatwiania spraw, tą, która łagodziła konflikty między nim a rodzicami. Ale zamiast tego tylko westchnęłam i spojrzałam na Martę. Siedziała sztywno, z opuszczonym wzrokiem.
Po śniadaniu Marta podeszła do mnie w kuchni. — Przepraszam za Oskara — szepnęła. — On ostatnio jest bardzo spięty przez pracę.
— Wiem — odpowiedziałam cicho. — Ale czasem mam wrażenie, że cała rodzina oczekuje ode mnie za dużo.
Marta uśmiechnęła się smutno. — Wiem coś o tym.
Przez resztę dnia atmosfera była gęsta jak śmietana na pierogach babci. Dzieci próbowały rozruszać towarzystwo, ale nawet ich śmiech wydawał się przytłumiony. Tomek zaproponował spacer po parku, ale Oskar odmówił: — Po co? I tak pewnie zacznie padać.
Wieczorem usiedliśmy do kolacji. Tomek nalał wszystkim wina i próbował podtrzymać rozmowę o filmach i podróżach. W pewnym momencie Oskar rzucił: — Szkoda, że nie masz czasu dla mamy, ale na wyjazdy do Chorwacji to już tak.
To było jak policzek. Poczułam łzy napływające do oczu. — Wiesz co, Oskar? Może ty byś czasem pojechał do niej sam? Albo zaprosił ją do siebie? — głos mi drżał.
— Ja przynajmniej nie udaję, że wszystko jest w porządku! — krzyknął Oskar.
Marta zerwała się od stołu. — Przestańcie! — jej głos był cichy, ale stanowczy. — To miało być rodzinne spotkanie, a wy tylko się ranicie.
Zapadła cisza. Dzieci patrzyły na nas szeroko otwartymi oczami. Tomek odprowadził je do pokoju.
Zostaliśmy we trójkę przy stole. Przez chwilę nikt się nie odzywał.
— Przepraszam — powiedziałam w końcu. — Może faktycznie za rzadko odwiedzam mamę. Ale czasem czuję się przytłoczona tym wszystkim… Pracą, domem, dziećmi… I jeszcze oczekiwaniami całej rodziny.
Oskar spuścił głowę. — Nie chciałem cię zranić. Po prostu… Czasem mam wrażenie, że wszystko spada na mnie albo na ciebie. A Marta… Ona też nie ma łatwo ze mną.
Marta spojrzała na niego z troską. — Może powinniśmy wszyscy trochę odpuścić? Przestać udawać, że wszystko musi być idealne?
Siedzieliśmy tak jeszcze długo, rozmawiając szczerze po raz pierwszy od lat. Oskar opowiedział o problemach w pracy i o tym, jak bardzo czuje się niewystarczający jako syn i brat. Ja przyznałam się do zmęczenia i frustracji związanej z ciągłym godzeniem ról matki, córki i siostry.
Kiedy następnego dnia żegnaliśmy się w drzwiach, poczułam ulgę… i smutek jednocześnie. Uściskałam Martę mocno.
— Dziękuję ci za szczerość — powiedziała cicho.
Oskar spojrzał mi w oczy. — Może następnym razem po prostu pójdziemy razem na piwo? Bez tych wszystkich oczekiwań?
Uśmiechnęłam się przez łzy. — Może to jest właśnie klucz do rodzinnych relacji: mniej udawania, więcej szczerości?
Kiedy zamknęły się za nimi drzwi, usiadłam na kanapie i długo patrzyłam w okno. Czy naprawdę musimy czekać na wybuch, żeby powiedzieć sobie prawdę? Dlaczego tak trudno nam być wobec siebie autentycznymi – nawet (a może zwłaszcza) w rodzinie?