Pokłóciłam się z własną siostrą o rachunki – czy pieniądze naprawdę mogą zniszczyć rodzinę?

– To niesprawiedliwe, Anka! – krzyknęła Kasia, trzaskając drzwiami kuchennymi. – Zawsze wszystko jest na mojej głowie, a ty tylko przyjeżdżasz, kiedy ci wygodnie!

Stałam przy zlewie, ściskając w dłoni rachunek za prąd. Palce miałam białe od napięcia, a serce waliło mi jak młot. W powietrzu wisiał zapach starego domu – mieszanka kurzu, lawendy i wspomnień z dzieciństwa. Ten dom był kiedyś naszym azylem, miejscem, gdzie śmiałyśmy się do łez i chowałyśmy pod stołem przed burzą. Teraz stał się polem bitwy.

– Przecież płacę swoją część! – odpowiedziałam, czując, jak głos mi drży. – Co miesiąc przelewam ci pieniądze, a ty i tak masz pretensje!

– Bo nie chodzi tylko o pieniądze! – Kasia spojrzała na mnie z wyrzutem. – Ty nigdy nie rozumiesz, ile to wszystko kosztuje mnie nerwów. Zawsze byłaś tą lepszą, tą, którą wszyscy chwalili. A ja? Ja muszę tu być, pilnować wszystkiego, bo inaczej wszystko się rozpadnie!

Zamilkłam. W jednej chwili poczułam się znowu jak ta mała dziewczynka, która nie potrafiła dogonić starszej siostry na rowerze. Przez chwilę miałam ochotę rzucić rachunkiem o podłogę i wybiec z domu, ale coś mnie powstrzymało.

– To nieprawda, Kasia – powiedziałam cicho. – Zawsze cię podziwiałam. Zawsze chciałam być taka jak ty.

Kasia odwróciła wzrok. Przez okno wpadało popołudniowe światło, rysując na jej twarzy cienie. Wydawało mi się, że widzę łzę w jej oku, ale szybko ją otarła.

– Może i tak, ale teraz to już nie ma znaczenia – mruknęła. – Teraz liczą się tylko rachunki, podziały i to, kto ile dał na remont.

Usiadłam ciężko na krześle. Przez głowę przelatywały mi obrazy: mama piekąca szarlotkę, tata naprawiający rower, my dwie w ogrodzie, śmiejące się z byle czego. Kiedy to wszystko się zmieniło? Kiedy pieniądze zaczęły być ważniejsze niż my?

– Pamiętasz, jak tata mówił, że dom to nie tylko ściany i dach? – zapytałam cicho. – Że dom to ludzie?

Kasia wzruszyła ramionami.

– Tata nie musiał płacić za nowy piec i wymianę dachu – odburknęła. – Łatwo mówić o rodzinie, kiedy nie trzeba się martwić o rachunki.

Wiedziałam, że ma rację. Odkąd rodzice zmarli, wszystko spadło na nas. Najpierw pogrzeb, potem podział majątku, a teraz codzienne sprawy: rachunki, naprawy, podatki. Każda decyzja była jak kolejne rozdarcie. Każda złotówka dzieliła nas coraz bardziej.

– Może powinniśmy sprzedać ten dom – powiedziałam nagle. – Może to nas tylko rani.

Kasia spojrzała na mnie z niedowierzaniem.

– Chcesz sprzedać dom rodziców? Nasz dom?

– Nie wiem… Może tak byłoby lepiej. Przestaniemy się kłócić, każda pójdzie w swoją stronę.

Przez chwilę milczałyśmy. Słychać było tylko tykanie starego zegara i szum samochodów za oknem. W końcu Kasia westchnęła.

– Wiesz, czasem myślę, że gdyby mama żyła, wszystko wyglądałoby inaczej – powiedziała. – Może by nas pogodziła. Albo przynajmniej przypomniała, co jest ważne.

– Może… Ale jej nie ma. Zostałyśmy tylko my.

Wstałam i podeszłam do Kasi. Chciałam ją przytulić, ale ona odsunęła się lekko.

– Nie wiem, Anka. Może już za dużo się wydarzyło. Może nie potrafimy być rodziną bez rodziców.

Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu. Przez gardło nie mogłam przecisnąć ani słowa. Wyszłam na ganek, zostawiając Kasię samą w kuchni. Powietrze było ciężkie od zapachu deszczu i wspomnień.

Przez kolejne dni nie mogłam przestać myśleć o tej rozmowie. Próbowałam sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz rozmawiałyśmy bez kłótni. Kiedy ostatni raz śmiałyśmy się razem. Czy naprawdę pozwoliłyśmy, żeby pieniądze nas rozdzieliły?

Telefon zadzwonił dopiero po tygodniu. Kasia.

– Anka… Może przyjedziesz w sobotę? Upiekę szarlotkę, jak mama. Pogadamy…

W głosie miała niepewność i coś jeszcze – może cień nadziei.

– Przyjadę – odpowiedziałam cicho.

Odkładając słuchawkę, poczułam ulgę i strach jednocześnie. Czy potrafimy odbudować to, co straciłyśmy? Czy dom może być jeszcze naszym miejscem?

Czasem zastanawiam się, czy naprawdę pieniądze mają taką moc, by zniszczyć rodzinę. A może to my pozwalamy im wejść między nas? Czy potrafilibyście wybaczyć bliskiej osobie dla wspólnej przyszłości?