Telefon, który roztrzaskał moje życie: Czy można wybaczyć zdradę?
– Halo? – mój głos drżał, gdy odebrałam telefon. Była 21:37, dzieci już spały, a ja właśnie kończyłam prasować koszulę dla Pawła na jutro. W słuchawce cisza. Przez chwilę myślałam, że to pomyłka, ale po drugiej stronie ktoś w końcu się odezwał.
– Pani mąż jest z moją siostrą. Właśnie teraz. – Kobiecy głos był zimny, pozbawiony emocji. – Myślałam, że powinna pani wiedzieć.
Zamarłam. Przez chwilę nie mogłam oddychać. Słowa tej kobiety rozbiły mój świat na kawałki. Próbowałam coś powiedzieć, zaprzeczyć, ale ona już się rozłączyła. Stałam w kuchni, ściskając telefon tak mocno, że aż zbielały mi knykcie. Przez okno widziałam światła samochodów na ulicy, zwykły wieczór na warszawskim Mokotowie – a dla mnie wszystko się skończyło.
Paweł wrócił godzinę później. Słyszałam jego kroki na klatce schodowej i przez moment miałam nadzieję, że to tylko zły sen. Ale kiedy wszedł do mieszkania i spojrzał mi w oczy, wiedziałam już wszystko.
– Coś się stało? – zapytał, zdejmując płaszcz.
– Kto to jest? – wyszeptałam. – Z kim mnie zdradzasz?
Zamarł w pół kroku. Przez chwilę patrzył na mnie bez słowa, potem odwrócił wzrok.
– To nie tak…
– To właśnie tak! – krzyknęłam. – Powiedz mi prawdę!
Usiadł przy stole, schował twarz w dłoniach. Przez chwilę milczeliśmy. Słyszałam tylko tykanie zegara i własny przyspieszony oddech.
– To trwa od kilku miesięcy – powiedział w końcu cicho. – Nie chciałem cię ranić…
Poczułam się jakby ktoś wyciągnął mi serce z piersi i rzucił na podłogę. Wszystko we mnie krzyczało: „Uciekaj! Zostaw go! Nie zasługuje na ciebie!” Ale nie mogłam się ruszyć. Myśli kłębiły mi się w głowie: co z dziećmi? Co z naszym domem? Jak mam żyć dalej?
Następne dni były jak koszmar. Paweł spał na kanapie w salonie, ja zamykałam się w sypialni i płakałam do poduszki. Dzieci pytały, dlaczego tata nie przychodzi ich przytulić na dobranoc. Musiałam udawać, że wszystko jest w porządku, choć czułam się jak wrak człowieka.
Mama zadzwoniła po trzech dniach.
– Martwię się o ciebie, Aniu – powiedziała cicho. – Coś się stało?
Nie potrafiłam jej odpowiedzieć. Jak powiedzieć własnej matce, że mąż cię zdradził? Że wszystko, w co wierzyłaś przez piętnaście lat małżeństwa, okazało się kłamstwem?
W pracy też nie dawałam rady. Siedziałam przy biurku i patrzyłam tępo w ekran komputera. Koleżanka z działu kadr, Kasia, zauważyła moje czerwone oczy.
– Anka, co się dzieje? Wyglądasz jakbyś nie spała od tygodnia.
Chciałam jej powiedzieć prawdę, ale zabrakło mi odwagi. Bałam się litości i plotek. W końcu tylko pokręciłam głową i wyszłam do łazienki.
Wieczorami Paweł próbował ze mną rozmawiać.
– Aniu, przepraszam… To był błąd… Nie chcę cię stracić…
Nie mogłam go słuchać. Każde jego słowo bolało jak kolejne uderzenie pięścią w żołądek.
Pewnej nocy obudziłam się zlana potem. Śniło mi się, że stoję na moście i patrzę w czarną wodę Wisły. Chciałam skoczyć, ale coś mnie powstrzymało – głos mojej córki:
– Mamo, nie zostawiaj mnie…
Zrozumiałam wtedy, że nie mogę się poddać. Że muszę walczyć – jeśli nie o nasz związek, to chociaż o siebie i dzieci.
Zadzwoniłam do psychologa. Pierwsza wizyta była najtrudniejsza – musiałam wypowiedzieć na głos to, czego najbardziej się bałam: „Mój mąż mnie zdradził”.
Psycholog zapytał:
– Co pani czuje?
Odpowiedziałam bez namysłu:
– Wstyd. Złość. Rozpacz. I strach… Boję się być sama.
Zaczęłam chodzić na terapię regularnie. Powoli uczyłam się oddzielać swoje emocje od tego, co zrobił Paweł. Zaczęłam rozmawiać z mamą i przyjaciółką Magdą – pierwszy raz od lat pozwoliłam sobie na słabość.
Paweł próbował naprawić wszystko kwiatami i prezentami dla dzieci. Ale ja już wiedziałam, że to nie wystarczy.
Pewnego wieczoru usiedliśmy razem przy stole.
– Aniu… Czy jest jeszcze dla nas jakaś szansa?
Spojrzałam mu prosto w oczy.
– Nie wiem – odpowiedziałam szczerze. – Może kiedyś wybaczę ci to, co zrobiłeś… Ale już nigdy nie będziemy tacy sami.
Dziś mija pół roku od tamtego telefonu. Nadal boli. Nadal czasem budzę się w nocy z poczuciem pustki. Ale nauczyłam się żyć dla siebie i dzieci. Odbudowuję siebie kawałek po kawałku.
Czasem zastanawiam się: czy można naprawdę wybaczyć zdradę? Czy serce potrafi posklejać się na nowo? A może są rany, które nigdy się nie zagoją?