Między Dwiema Miłościami: Opowieść o Synowej, Teściowej i Utraconej Rodzinie

– Znowu przyszłaś? – głos teściowej przeszył ciszę kuchni jak nóż. Stałam w progu, z torbą pełną zakupów, które miały udowodnić, że potrafię być dobrą żoną i synową. – Przecież mówiłam, że nie trzeba – dodała, nie patrząc mi w oczy.

Wiedziałam, że nie chodzi o zakupy. Chodziło o mnie. O to, że nie jestem Magdą – byłą żoną mojego męża, którą wszyscy tu uwielbiali. Nawet po rozwodzie Magda była częstym gościem w tym domu. Przynosiła ciasta, śmiała się z teściem przy kawie, a ja czułam się jak intruz we własnej rodzinie.

Mój mąż, Tomek, próbował być po mojej stronie, ale zawsze kończyło się na półsłówkach i wymijających odpowiedziach. – Daj im czas, Aniu – powtarzał. – Oni muszą się przyzwyczaić.

Ale ile czasu potrzeba, żeby zaakceptować nową synową? Minęły trzy lata od naszego ślubu, a ja wciąż byłam dla nich nikim. Nawet nasza córka, Zosia, nie potrafiła przełamać lodu. Teściowa zawsze mówiła: – Jaka szkoda, że Magda nie mogła mieć dzieci z Tomkiem. Byłaby taka piękna rodzina…

Pewnego dnia, gdy przyszłam odebrać Zosię po pracy, usłyszałam rozmowę w salonie. – Magda zadzwoniła, pytała czy może przyjechać na święta – mówił teść. – Oczywiście! – odpowiedziała teściowa z entuzjazmem. – Przecież to jak nasza córka!

Stałam za drzwiami, czując jak łzy napływają mi do oczu. Czy kiedykolwiek będę dla nich kimś więcej niż tylko przeszkodą?

Wieczorem wybuchłam przy Tomku. – Twoi rodzice traktują mnie jak powietrze! Magda jest dla nich ważniejsza ode mnie i naszej córki! – krzyczałam przez łzy.

Tomek spuścił wzrok. – Wiem… Ale nie chcę robić awantur. Oni są już starsi…

– A ja? Ja się nie liczę? – zapytałam drżącym głosem.

Następnego dnia postanowiłam porozmawiać z teściową. Zaparzyłam herbatę i usiadłam naprzeciw niej przy stole.

– Pani Haniu… Chciałabym porozmawiać szczerze. Czuję się tu obco. Staram się być dobrą żoną dla Tomka i matką dla Zosi…

Teściowa spojrzała na mnie chłodno. – Aniu, ja nie mam nic do ciebie osobiście. Po prostu… Magda była z nami tyle lat. Byliśmy rodziną. Ty przyszłaś później.

– Ale to ja jestem teraz żoną Tomka…

– Wiem. Ale to nie jest takie proste.

Zrozumiałam wtedy, że walczę z duchem przeszłości, którego nie da się pokonać argumentami ani dobrymi uczynkami.

Z czasem zaczęłam unikać wizyt u teściów. Zosia tęskniła za dziadkami, ale ja nie miałam siły na kolejne upokorzenia. Tomek coraz częściej jeździł tam sam z córką.

Pewnego dnia wrócił zamyślony.

– Magda była u rodziców. Przyniosła im nowy ekspres do kawy…

Poczułam ukłucie zazdrości i wstydu jednocześnie.

– Może powinnam odejść? Może wtedy wszyscy będą szczęśliwsi? – powiedziałam cicho.

Tomek objął mnie mocno.

– Nie mów tak… Kocham cię.

Ale czy miłość wystarczy, gdy cała rodzina patrzy na ciebie jak na intruza?

W pracy też nie było łatwo. Koleżanki plotkowały o mojej sytuacji rodzinnej.

– Słyszałam, że twoja teściowa zaprosiła byłą żonę Tomka na święta…

– Tak…

– Ja bym tego nie wytrzymała! – mówiła Kasia.

A ja trwałam w tym wszystkim dla Zosi. Nie chciałam jej odbierać rodziny, nawet jeśli ja sama nigdy jej nie zaznałam.

W końcu nadszedł dzień Wigilii. Tomek nalegał, żebym poszła z nimi do teściów.

– Nie dam rady…

– Aniu, proszę…

Zgodziłam się tylko dla Zosi.

Gdy weszliśmy do domu teściów, zobaczyłam Magdę siedzącą przy stole z prezentami dla wszystkich. Teściowa ucałowała ją na powitanie.

Usiadłam w kącie i patrzyłam na tę scenę jak na film o cudzej rodzinie.

Nagle Zosia podeszła do mnie i szepnęła:

– Mamusiu, dlaczego babcia bardziej lubi ciocię Magdę niż ciebie?

Nie umiałam odpowiedzieć.

Po kolacji wyszliśmy wcześniej niż zwykle. W drodze do domu Zosia zasnęła w samochodzie.

Tomek milczał przez całą drogę.

W domu usiadłam przy oknie i patrzyłam na śnieg spadający na ulicę. Czułam się bardziej samotna niż kiedykolwiek wcześniej.

Czy można wygrać z przeszłością? Czy kiedykolwiek będę dla nich rodziną?

Może to ja powinnam nauczyć się żyć z tym brakiem akceptacji? A może są rzeczy, których nigdy nie da się naprawić?

Czasem zastanawiam się: ile jeszcze jestem w stanie poświęcić dla tej rodziny? Czy warto walczyć o miłość tam, gdzie jej nie chcą?