Przeznaczenie – historia jednej rodziny z blokowiska

Wszystko zaczęło się od trzaśnięcia drzwiami. To nie był zwykły dźwięk – to był wyrok. Stałam w kuchni, z rękami zanurzonymi w zimnej wodzie, gdy usłyszałam, jak mój mąż, Piotr, wychodzi z mieszkania. Nie powiedział ani słowa. Nawet nie spojrzał mi w oczy. Zostawił mnie z obiadem na gazie i sercem ściśniętym jak nigdy wcześniej.

– Mamo, co się stało? – zapytała cicho Zosia, nasza córka, która właśnie wróciła ze szkoły.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Przecież nie powiem jej, że jej ojciec od miesięcy wraca coraz później, że coraz częściej czuć od niego perfumy, których nie używam. Że coraz częściej milczy przy stole i patrzy przez okno na szare bloki naprzeciwko.

– Nic, kochanie. Tata musiał coś załatwić – skłamałam, wycierając ręce o fartuch.

Ale Zosia już była duża. Miała czternaście lat i widziała więcej, niż chciałam przyznać. Usiadła przy stole, wyciągnęła zeszyt z matematyki i zaczęła coś liczyć, ale widziałam, jak drżą jej ręce.

Wieczorem Piotr wrócił późno. Nie zapalił światła w przedpokoju, tylko po cichu wszedł do sypialni. Udawałam, że śpię. Czułam jego obecność obok siebie – ciężką, obcą. Kiedyś przytulał mnie na dobranoc. Teraz dzieliła nas przepaść.

Następnego dnia zadzwoniła moja siostra, Marta.

– Anka, słyszałam od sąsiadki, że Piotr był widziany z jakąś kobietą w galerii. Wszystko u was dobrze?

Zacisnęłam zęby.

– Nie wiem, Marta. Ostatnio niczego nie jestem pewna.

– Może powinnaś z nim porozmawiać? – zaproponowała ostrożnie.

– Próbowałam. On tylko wzrusza ramionami albo mówi, że przesadzam.

– A może to ty przesadzasz? Może po prostu jest zmęczony?

Zirytowałam się. Łatwo jej mówić – jej mąż codziennie przynosi kwiaty i zabiera ją do kina. Ja od lat nie dostałam nawet czekolady.

Wieczorem zebrałam się na odwagę.

– Piotrze, musimy porozmawiać.

Spojrzał na mnie z irytacją.

– O czym znowu?

– O nas. O tym, co się z nami dzieje.

Wzruszył ramionami.

– Nic się nie dzieje. Pracuję, zarabiam na dom. Ty siedzisz w domu i wymyślasz problemy.

– Nie wymyślam! Czuję się samotna! Nawet nie wiem, czy mnie jeszcze kochasz!

Piotr westchnął ciężko.

– Anka, mam dość tych rozmów. Zawsze tylko pretensje i żale. Może to ty powinnaś coś zmienić?

Zamilkłam. Poczułam się jak dziecko przyłapane na czymś złym. Wyszłam do kuchni i rozpłakałam się nad zlewem.

Następnego dnia zadzwoniła mama.

– Aniu, słyszałam od Marty… Co się dzieje?

– Nic, mamo. Wszystko w porządku.

– Nie kłam mi. Znam cię lepiej niż ktokolwiek. Piotr cię zdradza?

Zamilkłam. Nie potrafiłam odpowiedzieć.

– Aniu, jeśli chcesz wrócić do domu, zawsze możesz. Pokój po tobie stoi pusty.

Poczułam ulgę i wstyd jednocześnie. Miała rację – zawsze mogłam wrócić. Ale przecież miałam własną rodzinę! Nie mogłam tak po prostu odejść.

Tydzień później wszystko się wyjaśniło. Piotr przyszedł do domu wcześniej niż zwykle. Był spięty i blady.

– Musimy porozmawiać – powiedział cicho.

Usiadłam naprzeciwko niego przy stole.

– Poznałem kogoś – zaczął bez ogródek. – Nie wiem, jak to się stało. Po prostu… poczułem się znów młody. Przepraszam cię, Anka. Nie chciałem cię skrzywdzić.

Patrzyłam na niego w milczeniu. W głowie miałam pustkę.

– I co teraz? – zapytałam po chwili.

– Chcę odejść. Do niej.

Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Zosia weszła do kuchni akurat w tej chwili.

– Mamo? Tato? Co się dzieje?

Piotr spojrzał na nią z wyrzutem sumienia.

– Zosiu… Musimy porozmawiać całą trójką.

Usiedliśmy razem przy stole. Piotr tłumaczył coś o miłości, o tym, że czasem ludzie się rozchodzą… Zosia płakała cicho i patrzyła na mnie błagalnie.

Po jego wyjściu zostałyśmy same. Przez kilka dni chodziłyśmy po mieszkaniu jak duchy. Ja próbowałam być silna dla niej, ona dla mnie.

Mama przyjechała następnego dnia z torbą pełną jedzenia i ciepłych słów.

– Aniu, musisz żyć dalej. Dla siebie i dla Zosi.

Ale jak żyć dalej, kiedy wszystko się rozsypało?

Marta przyjechała tydzień później z mężem i dziećmi. Wszyscy udawali, że nic się nie stało, ale czułam ich współczucie w każdym spojrzeniu.

Wieczorami leżałam w łóżku i myślałam o swoim życiu. Czy mogłam coś zrobić inaczej? Czy powinnam była bardziej dbać o siebie? Może gdybym schudła te kilka kilogramów… Może gdybym była bardziej wyrozumiała…

Zosia zamknęła się w sobie. Przestała rozmawiać ze mną o szkole, o koleżankach. Siedziała godzinami przed komputerem albo wychodziła na długie spacery po osiedlu.

Pewnego dnia wróciła późno niż zwykle i rzuciła plecak w kąt.

– Mamo, nie chcę już tu mieszkać! Chcę do taty!

Zamarłam.

– Zosiu… Tata ma teraz nowe życie. Ale ja cię kocham! Zawsze będę przy tobie!

– Ale ja chcę mieć rodzinę! – krzyknęła przez łzy i zamknęła się w swoim pokoju.

Siedziałam na kanapie i płakałam razem z nią – tylko ciszej, żeby nie słyszała.

Minęły miesiące pełne ciszy i niedopowiedzeń. Piotr dzwonił czasem do Zosi, zabierał ją na lody albo do kina ze swoją nową partnerką – Magdą. Ja zostałam sama z rachunkami i pustką w sercu.

W pracy udawałam silną kobietę – uśmiechałam się do klientów w sklepie spożywczym na rogu i rozmawiałam z koleżankami o pogodzie i cenach masła. Ale wieczorami wracałam do pustego mieszkania i czułam się jak cień samej siebie.

Pewnego dnia zadzwonił Piotr:

– Anka… Magda jest w ciąży. Chciałem ci powiedzieć pierwszy…

Zatkało mnie.

– Gratuluję – wydusiłam przez zaciśnięte gardło i odłożyłam słuchawkę.

Zosia dowiedziała się przypadkiem od koleżanki ze szkoły. Przyszła do domu blada jak ściana.

– Mamo… Tata będzie miał dziecko z Magdą?

Przytuliłam ją mocno.

– Tak, kochanie…

Płakałyśmy razem długo tej nocy.

Po kilku tygodniach zaczęłyśmy układać sobie życie na nowo. Zosia znalazła przyjaciółkę – Olgę – która też pochodziła z rozbitej rodziny. Ja zapisałam się na fitness do pobliskiego domu kultury i zaczęłam wychodzić z koleżankami do kina raz w miesiącu.

Mama powtarzała:

– Życie toczy się dalej, Aniu. Każdy ma swoje przeznaczenie.

Czasem myślę o tym wszystkim i zastanawiam się: czy naprawdę wszystko jest zapisane gdzieś tam na górze? Czy może sami wybieramy swoją drogę? Czy mogłam uratować moją rodzinę? A może to właśnie przeznaczenie postawiło mnie przed tym wszystkim po to, żebym nauczyła się być silna?