„Moja córka już nie jest tą samą osobą… Czy to przez niego?” – Historia matki, która straciła kontakt z własnym dzieckiem

– Znowu nie przyjdzie? – zapytałam cicho, patrząc na męża, który bezradnie rozkładał ręce nad pustym talerzem.

– Dzwoniłem do niej, Marysiu. Powiedziała, że Michał źle się czuje i muszą zostać w domu. – głos Andrzeja był zmęczony, jakby każda taka rozmowa odbierała mu resztki sił.

Zacisnęłam dłonie na obrusie. To już trzeci raz w tym roku, kiedy Ania nie pojawiła się na rodzinnym spotkaniu. Tym razem chodziło o urodziny jej ojca. Jeszcze dwa lata temu byłaby pierwsza z prezentem i uśmiechem, a dziś? Dziś nawet nie zadzwoniła.

Pamiętam, jak była mała. Zawsze przybiegała do mnie z każdym problemem – rozbite kolano, złamane serce, kłótnia z koleżanką. Byłyśmy nierozłączne. Nawet kiedy poszła na studia do Warszawy, dzwoniła codziennie. „Mamo, co mam zrobić na obiad? Mamo, tęsknię za tobą.”

Wszystko zaczęło się zmieniać, kiedy poznała Michała. Przystojny, elokwentny, z dobrego domu. Na początku byłam szczęśliwa – każda matka marzy o takim zięciu. Ale z czasem zaczęłam zauważać drobiazgi. Ania coraz rzadziej dzwoniła, a kiedy już rozmawiałyśmy, była jakaś… inna. Jakby ważyła każde słowo.

Pierwszy raz pokłóciłyśmy się o święta. Michał chciał jechać do swoich rodziców pod Kraków. „Mamo, przecież musimy być sprawiedliwi” – tłumaczyła mi Ania przez telefon. „W zeszłym roku byliśmy u was.”

– Ale zawsze spędzaliśmy święta razem! – krzyknęłam wtedy, nie mogąc powstrzymać łez.

– Mamo, mam teraz własną rodzinę – odpowiedziała chłodno.

To słowo – „własna rodzina” – rozdarło mnie na pół.

Z czasem zaczęłam dostrzegać coraz więcej sygnałów. Ania przestała spotykać się z dawnymi przyjaciółkami. Kiedy pytałam o Justynę czy Olę, wzruszała ramionami: „Nie mamy już o czym rozmawiać.” Przestała też odwiedzać nas bez zapowiedzi – zawsze musiała „uzgodnić z Michałem”.

Pewnego dnia postanowiłam pojechać do nich bez uprzedzenia. Chciałam zrobić Ani niespodziankę – upiekłam jej ulubione ciasto drożdżowe i ruszyłam do Warszawy.

Kiedy otworzyła mi drzwi, była blada i spięta.

– Mamo? Dlaczego nie zadzwoniłaś?

– Chciałam cię zobaczyć! – uśmiechnęłam się szeroko, próbując ją objąć.

Odsunęła się delikatnie.

– Michał jest w domu… On nie lubi niespodziewanych gości.

Weszłam do środka. W salonie panował idealny porządek, jakby nikt tu nie mieszkał. Michał siedział przy stole z laptopem.

– Dzień dobry, pani Mario – powiedział chłodno, nawet nie podnosząc wzroku.

Czułam się jak intruz we własnej rodzinie.

Po tej wizycie Ania przestała odbierać moje telefony na kilka dni. Kiedy w końcu oddzwoniła, była zdenerwowana:

– Mamo, proszę cię… Musisz szanować nasze granice.

Granice? Jakie granice mogą być między matką a córką?

Zaczęłam rozmawiać o tym z Andrzejem. On próbował mnie uspokoić:

– Daj jej czas. Może to taki etap? Może Michał naprawdę ją kocha i chce dla niej dobrze?

Ale ja widziałam coś innego. Ania była coraz bardziej zamknięta w sobie. Zawsze powtarzała: „Michał mówi, że…”, „Michał uważa…”, „Michał nie lubi…”. Jakby nie miała już własnego zdania.

W końcu zebrałam się na odwagę i zapytałam ją wprost:

– Aniu, czy ty jesteś szczęśliwa?

Zamilkła na chwilę.

– Tak, mamo. Po prostu dorosłam.

Ale jej oczy mówiły coś innego.

Ostatnia kropla przelała się dziś rano. Andrzej miał urodziny. Przygotowałam wszystko jak co roku: ulubione ciasto marchewkowe, śledzie po kaszubsku, nawet jego ukochane pierogi z grzybami. Czekałam na Anię od rana.

O 13:00 zadzwonił telefon.

– Mamo… Nie damy rady przyjechać. Michał źle się czuje.

– A ty? – zapytałam cicho.

– Nie mogę go zostawić samego.

Rozłączyłam się bez słowa. Andrzej tylko poklepał mnie po ramieniu i wyszedł do ogrodu.

Siedzę teraz przy pustym stole i zastanawiam się: gdzie popełniłam błąd? Czy to ja jestem zbyt zaborcza? Czy może Michał naprawdę ją zmanipulował? Czy powinnam walczyć o córkę czy pozwolić jej odejść?

Czasem mam ochotę zadzwonić do niej i wykrzyczeć wszystko: jak bardzo za nią tęsknię, jak bardzo boli mnie ta obojętność. Ale boję się, że wtedy stracę ją już na zawsze.

Czy któraś z was też tak miała? Czy można odzyskać córkę, która odwróciła się od własnej matki przez mężczyznę? A może powinnam po prostu przestać walczyć i pozwolić jej żyć własnym życiem?