Zamknęłam oczy na jego zdradę – dopiero upadek na ulicy otworzył mi oczy na prawdę o moim życiu
– Znowu wracasz późno, Michał – powiedziałam cicho, patrząc na zegar, który wskazywał 23:47. W kuchni panował półmrok, a ja siedziałam przy stole z kubkiem zimnej już herbaty. Michał nawet nie spojrzał mi w oczy. – Praca, Anka. Wiesz, jak jest – rzucił przez ramię, zdejmując płaszcz. Czułam ten zapach – nie jego perfum, ale damskich perfum. Znowu. Zacisnęłam zęby i udawałam, że nie widzę.
Tak wyglądały moje wieczory od miesięcy. Może nawet lat? Przestałam liczyć. Każdego dnia powtarzałam sobie: „Dla dzieci. Dla rodziny. Musisz być silna.” Nasza córka, Ola, miała dopiero trzynaście lat i była wrażliwa jak motyl. Syn, Kuba, miał dziewięć i jeszcze wierzył, że tata to bohater. Nie mogłam im tego odebrać.
Ale ile można żyć w kłamstwie? Ile razy można zamykać oczy na wiadomości w telefonie męża, na ciche rozmowy w łazience, na zapach obcych perfum? Mówiłam sobie: „To minie. To tylko kryzys.” Ale w środku czułam się coraz bardziej samotna.
Pewnego zimowego popołudnia wracałam z pracy. Śnieg padał gęsto, a chodnik był śliski jak szkło. Myślałam o tym, co ugotuję na obiad i czy Michał znowu wróci późno. Nagle poczułam, jak nogi uciekają mi spod ciała. Upadłam z hukiem na plecy, uderzając głową o krawężnik.
Obudziłam się w szpitalu. Wszystko bolało – głowa, plecy, serce. Nad sobą zobaczyłam twarz mojej mamy.
– Aniu, kochanie… – jej głos drżał. – Byłaś nieprzytomna przez kilka godzin.
Rozejrzałam się po sali. Nie było Michała. Nie było dzieci. Tylko mama i sąsiadka z klatki obok, pani Zosia.
– Gdzie Michał? – zapytałam słabo.
Mama spuściła wzrok.
– Zadzwoniłam do niego… Powiedział, że ma ważne spotkanie służbowe.
Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu. Nawet teraz nie miał dla mnie czasu.
Przez kolejne dni leżałam w szpitalu. Przychodziła mama, czasem Ola z Kubą – zawsze z nią. Michał pojawił się raz. Przyniósł kwiaty i czekoladki.
– Muszę lecieć – powiedział po pięciu minutach. – Dużo pracy.
Patrzyłam za nim przez okno szpitalnej sali i czułam pustkę większą niż kiedykolwiek.
Któregoś dnia przyszła do mnie Magda – moja przyjaciółka z liceum, z którą straciłam kontakt przez lata.
– Anka… – usiadła przy moim łóżku i mocno mnie przytuliła. – Słyszałam od mamy, co się stało. Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam.
Rozpłakałam się jak dziecko. Opowiedziałam jej wszystko – o zdradzie Michała, o samotności, o tym, jak bardzo boję się rozbić rodzinę.
– Anka… Ty już jesteś sama – powiedziała cicho Magda. – On cię zostawił dawno temu. Teraz musisz pomyśleć o sobie i dzieciach.
Te słowa bolały bardziej niż upadek na ulicy.
Po wyjściu ze szpitala wróciłam do pustego mieszkania. Michał był w delegacji – tak przynajmniej powiedział dzieciom. Ola patrzyła na mnie wielkimi oczami.
– Mamo… czy tata nas jeszcze kocha?
Nie umiałam odpowiedzieć. Przytuliłam ją mocno i obiecałam sobie: już nigdy nie będę udawać.
Wieczorem usiadłam z dziećmi przy stole.
– Musimy porozmawiać – zaczęłam drżącym głosem. – Tata… Tata popełnił błąd wobec naszej rodziny. Ale ja was bardzo kocham i zawsze będę przy was.
Ola rozpłakała się pierwsza. Kuba patrzył na mnie z niedowierzaniem.
Następnego dnia spakowałam walizkę Michała i zostawiłam ją pod drzwiami sypialni. Kiedy wrócił wieczorem, spojrzał na mnie zdziwiony.
– Co to ma znaczyć?
– To koniec, Michał – powiedziałam spokojnie. – Już nie będę udawać.
Krzyczał, groził rozwodem bez alimentów, wyzywał mnie od histeryczek. Ale ja już byłam gdzie indziej – silniejsza o ból i samotność szpitalnych nocy.
Minęły miesiące. Było ciężko – finansowo, emocjonalnie, rodzinnie. Ale dzieci zaczęły się uśmiechać częściej niż dawniej. Magda została moją codzienną podporą. Mama pomagała przy dzieciach.
Czasem budzę się w nocy i pytam siebie: „Czy dobrze zrobiłam? Czy rozpad rodziny to naprawdę była jedyna droga?” Ale potem patrzę na Olę i Kubę – spokojnych, bez strachu przed kolejną kłótnią rodziców – i wiem, że wybrałam prawdę zamiast iluzji.
Może czasem trzeba upaść naprawdę nisko, żeby zobaczyć, kto poda nam rękę? Czy wy też kiedyś musieliście zamknąć oczy na coś bolesnego tylko po to, by przetrwać?