W rocznicę, przyjaciel mojego synka nazwał mojego męża „tatusiem” – i mój świat się zawalił

Szklanka z prosecco wypadła mi z dłoni, roztrzaskując się o kafelki w salonie, a jej odłamki odbijały światło i prawdę, której nie chciałam zobaczyć. Stałam w progu, zamarła, patrząc jak mój mąż – ten sam, z którym świętowałam właśnie dziesiątą rocznicę ślubu – klęczy przy płaczącym chłopcu mojej najlepszej przyjaciółki. Słowa, które padły z ust małego Antosia, rozdarły moje życie na pół.

– Tatusiu, możemy już wracać do domu? – zapytał cicho, wtulając się w ramiona Michała z taką ufnością, jaką zna się tylko z własnych dzieci. W pokoju zapadła cisza. Dwadzieścia osób – rodzina, przyjaciele, sąsiedzi – odwróciło się w naszą stronę. Czułam na sobie ich spojrzenia, ale nie mogłam oderwać wzroku od tej sceny.

Kasia, moja przyjaciółka od podstawówki, pobladła jak ściana. Michał – mój mąż, mój partner, ojciec naszego syna – wyglądał jakby dostał obuchem w głowę. Ale to moje serce przestało bić. W jednej chwili wszystko, co znałam i kochałam, stało się obce.

Jeszcze godzinę wcześniej byłam szczęśliwa. Dom w podwarszawskim Piasecznie tonął w kwiatach i śmiechu. Michał był duszą towarzystwa – jak zawsze. „Zobacz na nich”, szepnęła mi mama, kiedy tańczyliśmy pierwszy taniec po kolacji. „Nadal zakochani jak nastolatki.” Uśmiechnęłam się przez łzy wzruszenia.

Kasia przyszła z Antosiem trochę spóźniona. Była zmęczona, jak zwykle ostatnio. Samotna matka – tak mówiła wszystkim. Pomagałam jej jak mogłam: zakupy, odbiór Antosia z przedszkola, czasem nawet gotowałam dla nich obiady na kilka dni. Michał też zawsze był pomocny. „To dobry facet”, powtarzała Kasia. „Nie wiem, co bym bez was zrobiła.”

Wieczór płynął spokojnie. Michał krążył między gośćmi z butelką wina, żartował z moim bratem Pawłem i szwagierką Anią. Nasz synek Staś bawił się z Antosiem pod stołem. W pewnym momencie Kasia poprosiła mnie na bok.

– Magda… mogę zostawić Antosia na noc? Mam migrenę, ledwo stoję na nogach…

– Oczywiście! – odpowiedziałam bez wahania. – Przecież to prawie nasz drugi syn.

Kasia uśmiechnęła się blado i poszła do łazienki. Michał zabrał chłopców do pokoju Stasia na górze.

Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Płacz Antosia ściągnął wszystkich do salonu. Michał niósł go na rękach, próbując uspokoić.

– Tatusiu… – zaszlochał Antoś przez łzy.

Zamarłam. – Co powiedziałeś? – zapytałam cicho.

Chłopiec wtulił się mocniej w Michała i powtórzył: – Tatusiu…

Michał spojrzał na mnie błagalnie. Kasia stała w drzwiach łazienki, blada jak kreda.

– Michał…? – głos mi się załamał.

Mój mąż spuścił głowę. – Magda… musimy porozmawiać.

Wybiegłam na taras, czując jak świat wiruje mi przed oczami. Za mną wybiegła mama.

– Co się dzieje? – zapytała zaniepokojona.

– Nie wiem… chyba wiem… Boże…

Wróciłam do salonu. Michał stał już sam, Kasia trzymała Antosia za rękę.

– Magda… to nie tak miało wyjść…

– To jak miało wyjść? – przerwałam mu drżącym głosem.

Kasia zaczęła płakać. – Przepraszam… Przepraszam cię tak bardzo…

Michał podszedł do mnie powoli. – To był jeden raz… wtedy, kiedy pokłóciliśmy się o twoją pracę… Byłem pijany… Kasia też… Potem już nigdy więcej…

Patrzyłam na niego jak na obcego człowieka.

– I co? Myśleliście, że to się nigdy nie wyda? Że będziemy rodziną idealną?

Mój brat Paweł podszedł bliżej.

– Magda, chcesz żebyśmy ich wyprosili?

Pokręciłam głową. – Nie… Chcę usłyszeć prawdę.

Kasia otarła łzy. – Bałam się ci powiedzieć… Antoś pytał o tatę coraz częściej… Mówiłam mu, że tata jest daleko… Ale on widział was razem…

Michał próbował mnie dotknąć, ale cofnęłam się jak poparzona.

– Przez rok próbowałam zajść w ciążę! Ty wiedziałeś? Wiedziałeś o wszystkim?

Michał spuścił wzrok. – Dowiedziałem się dopiero kilka miesięcy temu… Kasia powiedziała mi po cichu… Próbowałem to jakoś rozwiązać…

– Rozwiązać?! – krzyknęłam przez łzy. – Zdradziłeś mnie z moją najlepszą przyjaciółką! I jeszcze miałeś czelność patrzeć mi w oczy każdego dnia!

Goście zaczęli wychodzić po cichu. Mama zabrała Stasia do drugiego pokoju.

Kasia próbowała podejść bliżej. – Magda… Proszę cię…

– Nie chcę cię znać! – wykrzyczałam przez łzy.

Michał stał nieruchomo, jakby czekał na wyrok.

– Wynoście się oboje! Teraz!

Kasia zabrała Antosia i wybiegła z domu. Michał spojrzał na mnie ostatni raz i wyszedł bez słowa.

Zostałam sama w pustym salonie pełnym rozbitych szkła i wspomnień. Mama wróciła po chwili i objęła mnie bez słowa.

Przez kolejne dni nie wychodziłam z łóżka. Staś pytał o tatę codziennie. Nie wiedziałam co mu powiedzieć.

Po tygodniu Michał przyszedł po swoje rzeczy.

– Magda… Przepraszam cię za wszystko… Kocham cię…

– Kochasz siebie! – odpowiedziałam zimno. – Zniszczyłeś naszą rodzinę jednym głupim wyborem.

Próbował tłumaczyć się jeszcze długo, ale nie słuchałam już ani jego, ani Kasi. Oboje stracili prawo do mojego zaufania.

Dziś minął rok od tamtej rocznicy. Staś dorasta bez ojca w domu, ale otoczony miłością mojej rodziny i przyjaciół (tych prawdziwych). Czasem widuję Kasię na ulicy – odwraca wzrok. Michał próbuje utrzymywać kontakt ze Stasiem i Antosiem, ale ja już nigdy nie będę tą samą osobą.

Czy można wybaczyć zdradę najbliższych? Czy lepiej żyć w kłamstwie czy w samotności? Ciekawa jestem waszych historii i opinii.