Cień zdrady na działkach ROD „Leśny Zakątek” – historia, która zmieniła moje życie

Już od rana czułam w powietrzu coś złego. Słońce ledwo przebiło się przez ciężkie chmury, a ja, Elżbieta, stałam na ganku naszego domku na ROD „Leśny Zakątek” pod Warszawą, z kubkiem kawy drżącym w dłoni. Nagle usłyszałam trzask furtki – to nie był zwykły dźwięk. To był początek końca mojego spokoju.

– Mamo! – zawołała moja córka, Julia, wybiegając z domku. – Widziałam ciocię Ankę z jakimś obcym facetem! Weszli do domku obok i zamknęli drzwi!

Zamarłam. Anka, moja młodsza siostra, od lat była moją powierniczką i najlepszą przyjaciółką. Ale ostatnio coś się między nami popsuło. Od śmierci mamy nie potrafiłyśmy już rozmawiać tak jak dawniej. Każda z nas zamknęła się w swoim bólu i żalu. A teraz…

– Jesteś pewna? – zapytałam cicho, patrząc Julii prosto w oczy.

– Tak! I ten facet miał tatuaż na szyi! – dodała z przejęciem.

Wiedziałam, że Anka nie zna nikogo takiego. Przynajmniej tak mi się wydawało. Przez chwilę biłam się z myślami – czy powinnam pójść i zapytać? Czy może lepiej udawać, że nic nie widziałam?

Ale wtedy zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się imię: Krystyna – nasza sąsiadka z działki, kobieta o ostrym języku i jeszcze ostrzejszym wzroku.

– Ela, słuchaj, nie chcę plotkować, ale widziałam twoją siostrę z jakimś typem. Weszli razem do domku i… no wiesz… – zaczęła bez ogródek.

– Krystyno, proszę cię… – próbowałam ją uciszyć, ale ona już się rozkręcała.

– Ja tylko mówię, co widziałam! A potem ten facet wyszedł sam i odjechał czarnym BMW. Anka została sama i płakała na ławce. Coś się dzieje, Ela. Lepiej miej oko na rodzinę!

Rozłączyłam się bez słowa. W głowie miałam mętlik. Z jednej strony chciałam wierzyć siostrze, z drugiej – nie mogłam zignorować tego, co usłyszałam i zobaczyłam.

Wieczorem przyjechał mój mąż, Paweł. Od razu wyczuł napiętą atmosferę.

– Co się dzieje? – zapytał, zdejmując kurtkę.

– To Anka… coś ukrywa. Była tu dziś z jakimś obcym facetem. Julia widziała ich razem. Krystyna też…

Paweł westchnął ciężko.

– Zawsze byłaś tą odpowiedzialną siostrą. Może czas pozwolić jej żyć po swojemu?

– Ale jeśli ona pakuje się w kłopoty? Jeśli to coś poważnego?

Nie spałam tej nocy prawie wcale. Słyszałam przez cienkie ściany szloch Anki w sąsiednim domku. Rano zebrałam się na odwagę i poszłam do niej.

– Anka? – zapukałam delikatnie.

Cisza. Po chwili drzwi uchyliły się i zobaczyłam jej zapuchnięte oczy.

– Czego chcesz? – wyszeptała.

– Porozmawiać. Jestem twoją siostrą…

Wpuściła mnie do środka. W domku panował bałagan, wszędzie porozrzucane ubrania i puste butelki po winie.

– Kto to był wczoraj? – zapytałam bez ogródek.

Anka spuściła wzrok.

– To… to był Bartek. Mój… kochanek.

Zatkało mnie.

– Przecież masz męża! I dzieci!

Wybuchła płaczem.

– Nie rozumiesz! Michał mnie nie widzi od lat! Jestem dla niego tylko sprzątaczką i kucharką! Bartek… on daje mi to, czego Michał nigdy nie potrafił: czułość, rozmowę…

Poczułam gniew i współczucie jednocześnie.

– A dzieci? Co z nimi?

– Kocham je! Ale nie mogę już tak żyć…

Wyszłam stamtąd roztrzęsiona. Wróciłam do siebie i zamknęłam się w łazience, żeby nikt nie widział moich łez. Przez cały dzień unikałam kontaktu z Anką. Wieczorem zadzwonił Michał – jej mąż.

– Ela, czy Anka jest u ciebie? Nie odbiera telefonu od rana.

Zawahałam się.

– Jest na działce… ale chyba potrzebuje trochę czasu dla siebie.

– Coś się stało?

– Michał… musicie porozmawiać. Tylko tyle mogę powiedzieć.

Następnego dnia rano Michał zjawił się na działce. Był blady i spięty. Widziałam przez okno ich rozmowę – najpierw krzyki, potem łzy, potem długie milczenie. Dzieci bawiły się nieświadome dramatu dorosłych.

Wieczorem Anka przyszła do mnie sama.

– Powiedziałam mu wszystko – wyszeptała. – Wyrzucił mnie z domu.

Objęłam ją mocno.

– Jesteś moją siostrą. Zawsze będziesz miała u mnie miejsce.

Przez kolejne tygodnie cała rodzina żyła w napięciu. Plotki rozchodziły się po działkach szybciej niż dym z grilla Krystyny. Moja mama zawsze powtarzała: „Rodzina to świętość”. Ale co zrobić, gdy ta świętość pęka pod ciężarem tajemnic?

Julia zaczęła mieć problemy w szkole – dzieci wyśmiewały ją za „ciocię rozwódkę”. Paweł coraz częściej znikał w pracy, by nie słuchać moich żali. Ja sama czułam się rozdarta między lojalnością wobec siostry a gniewem na nią za to, co zrobiła dzieciom i Michałowi.

Pewnego wieczoru usiadłyśmy z Anką przy ognisku na działce.

– Myślisz, że kiedyś mi wybaczą? – zapytała cicho.

Patrzyłam w płomienie długo, zanim odpowiedziałam:

– Nie wiem… Ale wiem jedno: życie jest za krótkie na udawanie szczęścia.

Dziś minął rok od tamtych wydarzeń. Anka wynajmuje małe mieszkanie w Warszawie i walczy o kontakt z dziećmi. Michał znalazł sobie nową partnerkę. Ja nadal mieszkam z Pawłem i Julią – ale już nigdy nie spojrzę na rodzinne tajemnice tak samo jak kiedyś.

Czasem pytam siebie: czy lepiej znać całą prawdę, nawet jeśli boli? Czy może lepiej żyć w błogiej nieświadomości? A wy… co byście zrobili na moim miejscu?