Serce syna i matki: Remont, który zmienił wszystko
— Michał, czy ty naprawdę uważasz, że to dobry moment? — mój głos drżał, choć starałam się brzmieć stanowczo. Stałam w kuchni, patrząc na męża, który właśnie odłożył telefon i z triumfem oznajmił: — Ekipa przyjedzie w poniedziałek. Zaczynamy remont.
W tej chwili poczułam, jakby ktoś wyciągnął mi dywan spod nóg. Przecież mieliśmy rozmawiać o tym razem! Planowaliśmy remont od lat, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie: praca, szkoła Kuby, choroba mojej mamy. Teraz, kiedy wszystko zaczęło się układać, Michał postanowił działać sam. Bez konsultacji. Bez mojej zgody.
— Przecież mówiłaś, że chcesz mieć nową kuchnię — rzucił lekko, jakby to była drobnostka.
— Chciałam, ale nie teraz! Kuba ma maturę za dwa miesiące! — podniosłam głos. — Potrzebuje spokoju, a nie hałasu i kurzu!
Michał wzruszył ramionami. — Poradzi sobie. Zresztą, to tylko kilka tygodni.
Wyszłam z kuchni, zanim powiedziałabym coś, czego bym żałowała. W salonie Kuba siedział nad książkami. Spojrzał na mnie z niepokojem.
— Mamo, wszystko w porządku?
Chciałam odpowiedzieć „tak”, ale słowa ugrzęzły mi w gardle. Usiadłam obok niego i przez chwilę milczeliśmy. Patrzyłam na jego długie palce przesuwające się po stronach podręcznika do biologii. Mój mały chłopiec, który jeszcze niedawno tulił się do mnie przed snem, teraz był prawie dorosły.
— Tata powiedział ci o remoncie? — zapytałam cicho.
Kuba skinął głową. — Spoko, dam radę. Może nawet fajnie będzie coś zmienić.
Zaskoczył mnie jego spokój. Czyżby tylko ja widziała w tym katastrofę?
Wieczorem długo nie mogłam zasnąć. W głowie kłębiły mi się myśli: czy Michał już mnie nie potrzebuje do podejmowania decyzji? Czy Kuba naprawdę jest gotowy na taką rewolucję w domu? Czy ja jestem gotowa?
Następnego dnia rano Michał był już w pracy, a ja próbowałam zapanować nad chaosem w kuchni. Kuba przyszedł po śniadanie.
— Mamo, nie przejmuj się tak — powiedział nagle. — To tylko remont.
— Dla ciebie to może tylko remont, ale dla mnie… — urwałam. Jak mu to wyjaśnić? Że boję się zmian? Że czuję się pomijana?
Kuba spojrzał na mnie uważnie. — Wiem, że się martwisz. Ale ja naprawdę dam sobie radę. I tata też chciał dobrze.
Westchnęłam ciężko. Może rzeczywiście przesadzam? Może powinnam zaufać rodzinie?
Kiedy ekipa weszła do domu, wszystko potoczyło się błyskawicznie. Kurz, hałas, brak prywatności. Michał był podekscytowany jak dziecko, biegał z planami po całym domu. Ja czułam się coraz bardziej zbędna.
Pewnego wieczoru usiadłam na schodach z kubkiem herbaty. Kuba przysiadł się do mnie.
— Mamo…
— Tak?
— Wiem, że boisz się, że coś się zmienia między nami. Ale ja zawsze będę twoim synem.
Łzy napłynęły mi do oczu. Przytuliłam go mocno.
— Po prostu… czasem czuję się niewidzialna — wyszeptałam.
Kuba uśmiechnął się smutno. — Nie jesteś niewidzialna. Po prostu musisz mi pozwolić dorosnąć.
Te słowa bolały bardziej niż hałas młotka za ścianą. Ale wiedziałam, że ma rację.
Remont trwał dłużej niż planowaliśmy. Były kłótnie o kolory ścian, płacz nad rozlanym mlekiem i śmiech przy wspólnym malowaniu pokoju Kuby. Michał przepraszał mnie za swoją pochopność i obiecał więcej ze mną rozmawiać.
Kiedy w końcu wszystko było gotowe, usiedliśmy razem w nowej kuchni. Michał objął mnie ramieniem, Kuba nalał wszystkim herbaty.
Patrzyłam na nich i czułam wdzięczność za to zamieszanie. Bo choć przez chwilę myślałam, że tracę rodzinę — zyskałam coś więcej: zrozumienie i nową bliskość.
Czasem trzeba pozwolić światu się zmienić, by zobaczyć, kto naprawdę jest przy nas najbliżej.
Czy każda zmiana musi boleć? A może to właśnie dzięki nim uczymy się kochać jeszcze mocniej?