Między tajemnicą a prawdą: Historia Kasi i Krzysztofa

– Co ty kurcze robiłaś w moim laptopie?! – głos taty przeszył ciszę jak nóż. Stał nade mną, czerwony na twarzy, z oczami przekrwionymi od alkoholu i gniewu. Właśnie wróciłam ze szkoły, rzuciłam plecak w kąt i od razu poczułam w przedpokoju ten znajomy, ostry zapach wódki. Z pokoju dobiegało głośne chrapanie – tata znowu był pijany. Myślałam, że śpi, więc chciałam tylko sprawdzić godzinę na jego laptopie. Ale ekran był już otwarty, a na nim wyświetlała się wiadomość, której nie powinnam była widzieć.

„Kochanie, tęsknię za tobą. Kiedy znowu się zobaczymy?” – przeczytałam na czacie. Serce mi zamarło. To nie była wiadomość do mamy. Mama od dawna już nie pisała do taty takich słów. Od miesięcy mijali się w domu jak obcy ludzie, rozmawiali tylko o rachunkach i zakupach. Ale to… to było coś innego.

Nie zdążyłam zamknąć laptopa, kiedy tata wszedł do pokoju. Jego twarz była wykrzywiona gniewem, a w ręku trzymał pustą szklankę. – Co tu robisz? – powtórzył, tym razem ciszej, ale jeszcze bardziej niebezpiecznie.

– Ja… tylko chciałam sprawdzić godzinę… – wydukałam, czując jak łzy napływają mi do oczu. – Nie chciałam niczego czytać…

– Kłamiesz! – wrzasnął. – Grzebiesz mi w rzeczach! Jesteś taka sama jak twoja matka!

Zamarłam. Nigdy wcześniej nie powiedział do mnie czegoś takiego. Zawsze byłam „jego małą Kasią”, tą, którą zabierał na lody i do kina, zanim zaczął pić coraz więcej i coraz częściej znikać z domu na całe noce.

Tata podszedł bliżej, a ja cofnęłam się pod ścianę. – Przepraszam… naprawdę przepraszam… – szepnęłam, ale on już nie słuchał. Wyrwał mi laptopa z rąk i zatrzasnął go z hukiem.

– Masz szlaban na komputer! I nie waż się mówić matce ani słowa! Rozumiesz?!

Pokiwałam głową, choć w środku wszystko we mnie krzyczało. Chciałam uciec, schować się gdzieś daleko od tego wszystkiego. Ale wiedziałam, że nie mogę zostawić mamy samej.

Wieczorem mama wróciła z pracy zmęczona i przygaszona jak zwykle. Zrobiła sobie herbatę i usiadła przy stole, patrząc w pustkę. Chciałam jej powiedzieć o tym, co widziałam, ale bałam się jej reakcji. Bałam się, że to ją złamie.

– Kasiu, wszystko w porządku? – zapytała cicho.

– Tak, mamo… po prostu jestem zmęczona szkołą – skłamałam.

W nocy długo nie mogłam zasnąć. Słyszałam przez cienką ścianę ciche szlochy mamy i ciężkie kroki taty, który krążył po mieszkaniu jak duch. W głowie miałam tysiące pytań: Kim jest ta kobieta? Czy tata nas zostawi? Czy mama już wie?

Następnego dnia w szkole nie mogłam się skupić. Moja przyjaciółka Ola zauważyła, że coś jest nie tak.

– Kasia, co się dzieje? Wyglądasz jakbyś nie spała całą noc.

– Tata… chyba ma kogoś innego – wyszeptałam drżącym głosem.

Ola objęła mnie ramieniem. – Może powinnaś porozmawiać z mamą? Albo z kimś dorosłym?

– Boję się… Nie chcę jej ranić jeszcze bardziej.

Po lekcjach wróciłam do domu i zobaczyłam mamę siedzącą przy stole z listem w ręku. Jej oczy były czerwone od płaczu.

– Kasia… musimy porozmawiać – powiedziała cicho.

Usiadłam naprzeciwko niej, serce waliło mi jak młotem.

– Twój tata… on… dostałam dziś list od jego znajomej. Ona twierdzi, że są razem od kilku miesięcy. Nie wiem co robić…

Mama zaczęła płakać, a ja poczułam się jeszcze bardziej winna. Powinnam była jej powiedzieć wcześniej. Może wtedy byłoby łatwiej?

Wieczorem tata wrócił do domu pijany jak zwykle. Mama czekała na niego w kuchni.

– Krzysztofie, musimy porozmawiać – powiedziała stanowczo.

Tata spojrzał na nią nieprzytomnym wzrokiem.

– O czym? O twoich wymysłach?

– Wiem o wszystkim – odpowiedziała spokojnie. – O tej kobiecie też wiem.

Tata przez chwilę milczał, potem rzucił szklanką o ścianę i wybiegł z domu trzaskając drzwiami.

Zostałyśmy same w ciszy przerywanej tylko moim cichym szlochem i łkaniem mamy.

Od tamtej pory nic już nie było takie samo. Tata wracał coraz rzadziej, a kiedy już był w domu – milczał lub krzyczał bez powodu. Mama zamknęła się w sobie, a ja czułam się jakby ktoś wyrwał mi grunt spod nóg.

Czasem zastanawiam się, czy mogłam zrobić coś inaczej. Czy gdybym wcześniej powiedziała mamie prawdę albo spróbowała porozmawiać z tatą na trzeźwo, wszystko potoczyłoby się inaczej? Czy można uratować rodzinę przed rozpadem, kiedy jedna osoba już dawno przestała walczyć?

Może każdy z nas ma swoją tajemnicę i swoje granice wytrzymałości? A może czasem trzeba pozwolić odejść temu, co nas niszczy? Co wy byście zrobili na moim miejscu?